Byłem pasażerem autobusu - opowiada Jacek Samulak. - Auto jechało ulicą Kościuszki i miało skręcić w Żwirki i Wigury. Kierowca nagle zasłabł i osunął się na kierownicę. Zauważyłem to, podbiegłem i siłą otworzyłem drzwi do jego miejsca pracy. Pomagał mi kolega. Złapałem za kierownicę, ale nie zdołałem już wyprowadzić auta na prostą, a to uderzyło w drzewo na chodniku. Nie, nie odniosłem wielkich obrażeń, jedynie niewielkie skaleczenie na twarzy, o proszę zobaczyć. Nie czuję się żadnym bohaterem, że tak zareagowałem, po prostu tak trzeba było. Całe szczęście, że żaden z pasażerów nie ucierpiał, ale chwile grozy były.
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że 46-letni mieszkaniec Sieradza kierujący autobusem jechał ulicą Kościuszki od strony ronda i nagle zasłabł - mówi asp. sztab Agnieszka Kulawiecka, rzeczniczka prasowa Komendy Powiatowej Policy w Sieradzu. - W efekcie uderzył w drzewo na chodniku. Udzielono mu na miejscu pomocy medycznej, ale został przewieziony do szpitala. Nie ma jednak poważnych obrażeń. Nie ucierpiało także 10 pasażerów podróżujących autobusem. Na miejscu prowadzone są czynności policyjne.
- To dobry kierowca - mówi Arkadiusz Podsiadły, prezes zarządu MPK Sieradz. - Pracuje w firmie około siedmiu lat.
