W wypadku na DK 88 między Kleszczowem a Gliwicami zginęło dziewięć osób, a siedem zostało rannych. Bus marki renault traffic, jadący w stronę Wrocławia, przewrócił się nagle na jezdnię i sunął po niej aż znalazł się na przeciwległym pasie ruchu. Wtedy w dach pojazdu uderzył nadjeżdżający autokar. Siła uderzenia była tak duża, że wszyscy pasażerowie i kierowca busu zginęli na miejscu.
- Wypadek w Kleszczowie. Ranni opuszczają szpitale. Wśród ofiar młodzi narzeczeni
- Zginęło 9 osób. Dziś przesłuchanie kierowcy. To on mógł spowodować katastrofę?
- Koszmarny wypadek pod Gliwicami. Zginęło 9 osób. Autokar zmiażdżył dach busa
- Wypadek w Kleszczowie to ogromna tragedia. Jechali do pracy. Rodziny 9 ofiar w szoku
Jeszcze tej samej nocy policjanci zatrzymali kierowcę pojazdu samochodowego marki volkswagen, który nie brał udziału w zdarzeniu, ale ze wstępnych ustaleń prokuratury wynika, że wykonując manewr wyprzedzania, doprowadził do tego, że bus się przewrócił.
To 67-letni mieszkaniec Cieszyna, który podróżował razem z żoną..
ZOBACZCIE ZDJĘCIA
- Podejrzany podjął manewr wyprzedzania poprzedzającego go pojazdu, nie zauważył czy też nie widział nadjeżdżającego z naprzeciwka traffica. Obaj kierowcy podjęli manewry obronne, wskutek których kierujący busem zjechał na pobocze. Bus przewrócił się, a następnie sunąc po jezdni zderzył się z jadącym z naprzeciwka autobusem - relacjonuje zdarzenia feralnej nocy prokurator Karina Spruś.
Zatrzymany mężczyzna został w poniedziałek, 24 sierpnia, przesłuchany. Jak opowiada Spruś, nie potrafił odnieść się do przedstawionego mu zarzutu.
- Kierowca stwierdził, że nie widział nadjeżdżającego z naprzeciwka pojazdu. Nie pamięta samego przebiegu zdarzenia. Usłyszał tylko huk i nie wie jak do tego zdarzenia doszło - mówi prokurator Karina Spruś.
Nie przeocz
Prokurator prowadzący sprawę jeszcze dzisiaj skieruje wniosek o zastosowanie wobec podejrzanego środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania.
Kierowca usłyszał zarzut przestępstwa z art. 173, czyli nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, której skutkiem jest śmierć dziewięciu osób i spowodowanie obrażeń ciała u kolejnych siedmiu. Mężczyźnie grozi od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.
W poniedziałek wieczorem sąd oddalił wniosek prokuratury o zastosowanie aresztu wobec kierowcy. Prokuratura zapowiedziała zażalenie na decyzję sądu.
Przesłuchany w sprawie został już także kluczowy świadek, kierowca autokaru. Przeprowadzono także oględziny miejsca zdarzenia.
Zobacz koniecznie
Prokuratura nie dysponuje jeszcze opinią biegłego. W dalszym ciągu trwać będą także przesłuchania świadków.
- Wszystkie ofiary wypadku zostały zidentyfikowane - sekcje zwłok będą przeprowadzane od wtorku do czwartku - zapowiedziała prokurator.
Bądź na bieżąco i obserwuj
W wypadku zginęli, przypomnijmy, mieszkańcy powiatów lubaczowskiego, jarosławskiego i strzyżowskiego w woj. podkarpackim, jedna osoba z województwa lubuskiego i obywatel Słowenii. Jechali do pracy w Holandii. Wśród nich m.in. młodzi narzeczeni, którzy zamierzali zarobić na wesele, oraz matka dwójki dzieci. Autokarem natomiast jechało 49 pracowników firmy ochroniarskiej, którzy wracali z zabezpieczenia meczu we Wrocławiu. Wszyscy pasażerowie, którzy ponieśli obrażenia w wypadku opuścili już szpitale.
W szpitalu przebywa jeszcze tylko kierowca autokaru, który najmocniej ucierpiał w zderzeniu z busem. Jego stan ogólny jednak lekarze oceniają jako dobry. - W niedzielę rano przeszedł operację i w tej chwili przebywa na oddziale ortopedycznym. Jeszcze przez co najmniej kilka dni pozostanie pod obserwacją lekarzy - mówi Jolanta Wołkowicz, rzeczniczka Górnośląskiego Centrum Medycznego w Katowicach-Ochojcu.
