Z bp. Tadeuszem Pieronkiem, profesorem

Z bp. Tadeuszem Pieronkiem, profesorem prawa kanonicznego, o ekologii w życiu Kościoła rozmawia Maciej Domagała

Czy Ksiądz Biskup jest ekologiem?
Nie jestem specjalistą od środowiska. Chętnie korzystam z czystego powietrza, czystej wody, zadbanych pól i lasów i jestem przeciwny takiej gospodarce, która to niszczy.

Czy chrześcijanin może być ekologiem?
Oczywiście, że tak. Ekologia to nie jest domena lewicy i ruchów New Age. Chrześcijańskie podejście do świata zakłada, że siły natury sprzyjają człowiekowi. Choć oczywiście nie znaczy to, że pogoda ma być zawsze taka, jak będziemy chcieli. Burze i katastrofy związane są ze strukturą świata i nie należy się temu dziwić, tylko starać się ochronić przed skutkami niepożądanymi. Przyrodę trzeba czynić poddaną ludziom, ale w bardzo rozsądny sposób.

A jaka jest różnica pomiędzy "czynieniem Ziemi poddaną" a jej wykorzystywaniem?
Bardzo jasna: trzeba korzystać z tego, co nam daje przyroda, tak żeby nie zakłócać jej naturalnego rytmu i nie niszczyć jej w sposób bezrozumny. Okazuje się, że czynienie tego, co nam się żywnie podoba, wcale nie służy dobru człowieka. Wcale nie będzie się nam żyło lepiej, kiedy będziemy oddychać zanieczyszczonym powietrzem, pić brudną wodę, a na dodatek skończą się zasoby energii.
Wcześniej czy później wykorzystywanie środowiska obróci się przeciwko nam.

To grzech?
W wymiarze osobistym. Społeczeństwo jako takie nie grzeszy. Ale przedsiębiorca, który odprowadza ścieki w niewłaściwy sposób, ponosi odpowiedzialność moralną (a nie tylko prawną). Jeśli robi to świadomie i szkodzi innym po to, żeby mieć z tego zyski, to kpi sobie z moralności. Człowiek odpowiada przed Bogiem

Trzeba się spowiadać z wyrzucania śmieci do lasu?
Myślę, że tak, choć raczej nie na zasadzie: wyrzucam śmieci do lasu - grzeszę, ale: szkodzę ludziom, zaśmiecając środowisko.

Dlaczego niektórzy jednak wciąż środowisko zanieczyszczają?
To jest kwestia kultury. Ludzi do tego trzeba wychować - muszą mieć świadomość tego, co robią i jakie są tego konsekwencje.

Właśnie: konsekwencje. Może zaostrzyć przepisy?
Jeżeli ludzi nie da się wychować inaczej, to nie mam nic przeciwko temu, żeby w Polsce takie kary wprowadzić. Zwłaszcza jeżeli chodzi o bezmyślne wysypywanie śmieci w lasach i nad rzekami. Nieraz aż wstyd, kiedy się widzi, w jakim stanie jest przyroda.

Jak możemy dbać o środowisko?
Być oszczędnym. Po co zostawiać zapalone światło w pięciu pokojach, kiedy pracujemy w jednym? Czasami ludzie myślą, że to oznaka bogactwa: "Ach, mam pieniądze - niech się świeci". Marnotrawstwo jest oznaką głupoty.

Głos Kościoła na pewno przydałby się w rozmowach o ekologii. Na razie jest jednak słabo słyszalny.
Myślę, że jest słyszalny z innych źródeł. Jeżeli toczy się publiczna dyskusja o dolinie Rospudy, to problem jest mocny i słyszalny z wielu stron. Co tu jeszcze ma Kościół dokładać? Człowiek, który ma rozum, wyciąga wnioski z tego, co słyszy. A jak ktoś nie chce słyszeć, to nawet gdyby krzyczano ze wszystkich stron i tak nie posłucha. To jest kwestia roztropności, którą trzeba w sobie pielęgnować.

Wróć na i.pl Portal i.pl