Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum Zachód zachowanie 38-letniej torunianki potraktowała surowo. Za dwukrotne wyjście po zakupy w okresie kwarantanny domowej Karolina L. właśnie została oskarżona o tzw. sprowadzenie niebezpieczeństwa powszechnego (art. 165 par. 1 kodeksu karnego). A dokładniej - o sprowadzenie zagrożenia dla życia lub zdrowia wielu osób poprzez stworzenie ryzyka epidemiologicznego i szerzenia choroby zakaźnej. 30 kwietnia i 2 maja br. kobieta miała dodatnie testy na koronawirusa.
- Oskarżona stworzyła zagrożenie poprzez przemieszczanie się ulicami starówki, przebywanie w budynku przy Rynku Nowomiejskim 16, aptece Gemini przy ul. Królowej Jadwigi 9, sklepie Żabka na skrzyżowaniu ulic Szerokiej i Mostowej, w sklepie Delikatesy Sara na skrzyżowaniu ulic Szerokiej i Łaziennej, w sklepie z pamiątkami przy ul. Żeglarskiej 18 oraz poprzez nawiązywanie rozmów z nieustalonymi osobami. Miała przy tym świadomość, że jest zakażona wirusem SARS-CoV -2 i jest objęta decyzją Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Toruniu o izolacji w warunkach domowych od dnia 29 kwietnia - przekazuje prokurator rejonowy Marcin Licznerski.
Polecamy
Jak ustaliła prokuratura, Karolina L. bezpośrednie zagrożenie stworzyła dla ustalonych z imienia i nazwiska 31 osób, z którymi miała styczność w sklepach i aptekach. Przypomnijmy, że musiały one z tego powodu poddać się kwarantannie. Teraz torunianka będzie miała proces przed Sądem Rejonowym w Toruniu. Zarzucane jej przestępstwo zagrożone jest karą od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.
Co torunianka ma na obronę?
Co na obronę ma kobieta? Od dawna leczy się na depresję. Pod jednym dachem mieszka ze starszym o blisko 20 lat mężem, który wymaga opieki. Nikt zatem, jak twierdzi, nie mógł jej zastąpić w zrobieniu sprawunków. A kupić musiała nie tylko żywność, ale i lekarstwa - m.in. przypisane jej przez psychiatrę leki antydepresyjne.
Broniący z urzędu Karoliny L. adwokat Mariusz Lewandowski podkreśla, że absolutnie niepotrzebnie w tej sprawie stosowany jest od maja areszt tymczasowy. Zaskarżał decyzje o jego orzeczeniu i przedłużeniu, jednak jego argumentacja nie znalazła uznania w oczach sądu. Jedyne, co udało się ostatnio wywalczyć, to możliwość zamiany aresztu na wpłatę 4000 zł poręczenia majątkowego. Dotąd jednak nikt z rodziny pieniędzy nie wpłacił i kobieta piąty miesiąc przebywa za kratami. - Izolację znosi bardzo ciężko - podkreśla adwokat.
Polecamy
Jakie wyroki w sądach?
Sądy w różnych regionach Polski zajmowały się już oskarżonymi o złamanie zasad kwarantanny. Jakie wyroki zapadały? Najczęściej niesubordynowani karani byli grzywnami, ale zdarzyły się też wyroki więzienia w zawieszeniu. Oto przykłady orzeczeń.
Rok więzienia w zawieszeniu na 2 lata próby - tak ukarany został za wyjście z kwarantanny 60-letni mieszkaniec Białegostoku. Miejscowy sąd rejonowy wyrok w jego sprawie (nieprawomocny) wydał w lipcu br. Mężczyzna wyszedł po zakupy, mając dodatnie testy na koronawirusa i zaleconą przez sanepid izolację. Pochwalił się tym w sklepie...
Grzywną natomiast ukarany został przez sąd w Janowie Lubelskim pewien 23-latek. Młody mężczyzna opuścił domową kwarantannę w marcu br. Wpadł, bo skontrolować zamierzała go policja. To ona też skierowała wniosek o ukaranie do sądu.
Polecamy
5 tys. zł grzywny plus 550 zł kosztów procesowych - tak zakończyło się złamanie kwarantanny dla 51-letniej kobiety z Chełma. Wyszła z mieszkania posprzątać klatkę schodową w bloku. Postronne osoby natychmiast poinformowały o tym dyżurnego komendy policji.
Jak sprawa zakończy się dla Karoliny L. z Torunia? Wrócimy do tematu przy okazji procesu sądowego.
