Niespodziewanie dla polityków opozycji oraz wspierających ich mediów, zamek w dolnośląskich Wojnowicach, stał się symbolem stosowania przez nich podwójnych standardów. Okazuje się, że fundacja w której radzie zasiada wielu polityków związanych z Platformą Obywatelską, jest właścicielem tego obiektu, a nawet prowadzi tam regularną działalność gospodarczą. Bardzo niejasne są okoliczności w jakich zamek został oddany w prywatne ręce.
- Dostali go bez konkursu, bez zaprezentowania jakiegokolwiek celu przeznaczenia oraz bez informacji dla opinii publicznej – informuje Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki. Donacji miał dokonać w 2014 roku, Włodzimierz Karpiński, który w rządzie Ewy Kopacz sprawował funkcję ministra skarbu państwa. Dzisiaj jest sekretarzem m. Warszawy, gdzie prezydentem jest Rafał Trzaskowski z PO. – Nikt wtedy nie protestował – dodaje minister Czarnek.
Chodzi o Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego, które wojnowicki Zamek na Wodzie otrzymało za darmo, chociaż w momencie przekazywania go fundacji, wart był 10 mln zł. W radzie organizacji aż roi się od prominentnych polityków, którzy związani są z partiami opozycyjnymi. Są wśród nich m.in. prezydent Wrocławia Jacek Sutryk, prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz oraz poseł Paweł Kowal. W przeszłości, byli to również inni obecni parlamentarzyści: Bogdan Zdrojewski, Kazimierz Michał Ujazdowski czy Jacek Protasiewicz.
Rzecz w tym, że okoliczności w jakich zamek trafił do fundacji KES nie są jasne. Przez kilkadziesiąt lat był on własnością Stowarzyszenia Historyków Sztuki, a w ramach dzierżawy opiekował się nim regionalista Franciszek Oborski. Na terenie zamku działał Dom Pracy twórczej. Niespodziewanie dla wszystkich, w 2013 roku stowarzyszenie podjęło uchwałę, aby historyczny obiekt oddać do Skarbowi Państwa. Oborski nie rozumiał takiej decyzji, ale z dzierżawy zrezygnował.
– To wielka strata dla całego środowiska – mówił wtedy Piotr Wieczorek, ówczesny prezes wrocławskiego Związku Polskich Artystów Plastyków.
W grudniu 2013 roku wojewoda dolnośląski Aleksander Skorupa (z PO), podpisał decyzję na mocy której obiekt miał zostać sprzedany. Starostą powiatu średzkiego był wówczas Sebastian Burdzy, obecnie wicestarosta i również polityk PO. I nagle stało się coś niezrozumiałego. – Wstrzymałem decyzję o sprzedaży w przetargu, wobec złożonego wniosku przez Kolegium Europy Wschodniej, które chce otrzymać ten budynek w uzytkowanie na czas nieokreślony – ogłosił wojewoda.
Miał zarobić Skarb Państwa, ale dzięki decyzjom polityków PO, atrakcyjna nieruchomość trafiła do fundacji. Zakłopotania nie krył starosta z platformy.
– Nie wiemy co robić. Decyzja wojewody zmienia wszystko – mówił starosta Burdzy w rozmowie z TVP Wrocław. Kilka tygodni później, zamek wart dzisiaj dziesiątki milionów złotych, był już w rękach fundacji, w radzie której zasiadają ważni politycy opozycji. Wszystko zgodnie z prawem, ale nie bez wątpliwości.
Dzisiaj na zamku w Wojnowicach zarejestrowana jest też druga fundacja, zależna od KEW spółka córka, która odpowiada za hotel i restaurację, ponieważ w obiekcie prowadzona jest regularna działalność gospodarcza.
- Sprawa rzeczywiście może budzić zaniepokojenie. Fundacja w której zasiadają prominentni politycy PO otrzymuje na własność zabytkową rezydencję, a następnie czerpie z tego faktu przez inną fundację korzyści finansowe – mówi Gazecie Wrocławskiej dolnośląska poseł Prawa i Sprawiedliwości, Agnieszka Soin.
Jak się okazuje, nie tylko taka działalność jest tam prowadzona. Obiekt reklamuje się na portalu rezerwacyjnym Booking.com i został przez ten serwis wpisany do programu partnerów preferowanych. Trzeba przyznać, że w zamieszczonych na stronie serwisu opiniach, goście bardzo chwalą sobie pobyt w zamku oraz serwowane w zamkowej restauracji dania.
Przedstawiciele KEW tłumaczą się.
- W Zamku, który jest siedzibą fundacji, organizowane są między innymi konferencje poświęcone polityce zagranicznej, rezydencje dla pisarzy z Europy Środkowej i Wschodniej, koncerty, seminaria i zajęcia edukacyjne – napisali w wydanym oświadczeniu.
I to jest prawda. Fundatorami KEW są instytucje publiczne. Oprócz Jana Nowaka-Jeziorańskiego założyły ją Województwo Dolnośląskie, Miasto Wrocław, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Fundacja Krzyżowa, Stowarzyszenie na rzecz Kultury Europejskiej i Dom spotkań im. Angelusa Silesiusa. - Zyski przeznaczamy tylko na cele statutowe Fundacji KEW – argumentują.
– To przypomina opowieść pod tytułem „Jak za darmo dostać zamek i zrobić z niego hotel za państwowe pieniądze” – mówi poseł Soin.
Sprawa nie budziłaby emocji, ponieważ poprawa i rozwój infrastruktury, która służy działalności organizacji pozarządowych, to ważny element polityki rządu Zjednoczonej Prawicy. W otwartym konkursie, resort kierowany przez ministra Czarnka, przekazał 42 organizacjom pozarządowym 40 milionów zł. Według polityków opozycji oraz wspierających je mediów, największym beneficjentem miały być organizacje związane z rządzącymi.
Nawiązując do fundacji działającej w Wojnowicach, stanowczo zaprzeczył, aby dotacje z ministerstwa miały służyć działalności komercyjnej. – To nie są pieniądze na hotele. Przekazujemy środki finansowe na zakup sprzętu, na zakup gruntu czy nieruchomości pod działalność stricte edukacyjną i wzmacniającą edukację – wyjaśnił minister.
Fakt przekazania majątku fundacji KEW w Wojnowicach nie jest złamaniem prawa. Wspieranie organizacji pozarządowych jest jednym z zadań rządzących. Tyle tylko, że nie powinno się przyjmować alarmistycznych tonów, gdy środki płyną do organizacji zajmujących się edukacją historyczną, promowaniem patriotyzmu czy tradycyjnego modelu rodziny. Przykład Zamku na Wodzie w Wojnowicach jest potwierdzeniem tego, że ataki opozycji i niektórych mediów na rząd, to w istocie stosowanie podwójnych standardów. Niepotrzebnie atakują bez opamiętania, ponieważ szkodzą tym obszarowi wszystkich organizacji pozarządowych, również fundacji z Wojnowic.
POLECAMY:
