Jeszcze przed odczytaniem aktu oskarżenia na zgodny wniosek prokuratora Michała Bogusławskiego i obrońcy Janusza S. - mecenasa Bartłomieja Wodyńskiego, sędzia Małgorzata Maniewska-Komor z Sądu Rejonowego Gdańsk-Północ postanowiła wyłączyć jawność rozprawy w całości. Jak tłumaczyła „mogłaby ona naruszyć ważny interes prywatny osób pokrzywdzonych w sprawie”.
Ani adwokat, ani oskarżyciel nie zdecydowali się na komentarz dla mediów.
Jedyne informacje na temat Janusza S. prokuratura zdecydowała się upublicznić, kierując do sądu akt oskarżenia.
Prokurator zarzucił mężczyźnie popełnienie łącznie dziesięciu przestępstw o charakterze seksualnym, to jest dopuszczenie się wobec małoletnich pokrzywdzonych poniżej 15 lat innych czynności seksualnych. Do czynów tych dochodziło w okresie pomiędzy 2002, a 2018 rokiem
– relacjonuje prokurator Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Jak zastrzega, ostatnie z cyklu zdarzeń miało miejsce w czerwcu 2018 roku, a o sytuacji policję zawiadomiła kobieta, która była jego świadkiem. Skutkiem działania śledczych było rozpoznanie i po 5 miesiącach zatrzymanie 68-letniego dziś mężczyzny.
Po publikacji w mediach wizerunku tymczasowo aresztowanego, do prokuratury zgłosiły się kolejne pokrzywdzone osoby i szybko okazało się, że pedofilska działalność mogła trwać już od 2002 roku.
Zarzucone oskarżonemu przestępstwa zagrożone są karą pozbawienia wolności od lat 2 do 12. Mężczyzna nie przyznaje się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw. Złożył wyjaśnienia, w których zaprzeczył zeznaniom pokrzywdzonych i wskazał, że nie pamięta takich sytuacji
– tłumaczy prok. Grażyna Wawryniuk.
KRYMINALNE POMORZE - POLECAMY:
