Zaginięcie ponad 40-letniego Wojciecha N. z Lęborka w poniedziałek 2 grudnia zgłosiła jego żona. Wbrew podawanym początkowo przez media informacjom mężczyzna nie był zawodowym żołnierzem ani tym bardziej wojskowym z służb specjalnych.
- Funkcjonariusze bardzo szybko odkryli, że w tej sprawie mogło dojść do zbrodni dlatego natychmiast rozpoczęli intensywne śledztwo. Sprawdzono między innymi miejsca gdzie mógł przebywać zaginiony i odtworzono trasę, którą mógł się on przemieszczać. Ponadto policjanci wytypowali osoby, z którymi w dniu zaginięcia się spotykał - wymienia podinsp. Joanna Kowalik-Kosińska, rzeczniczka prasowa Komendanta Wojewódzkiego Policji w Gdańsku.
Nieoficjalnie wiemy, że zanim, prawie na tydzień po zniknięciu, w niedzielę odkryto zwłoki N. zakopane w ziemi w kompleksie leśnym pomiędzy miejscowościami Siemianice i Jezierzyce (pow. słupski), już w piątek w akcji uczestniczyli strażacy z Państwowej Straży Pożarnej. Wspólnie z policjantami przeszukiwali wówczas okolice rzeki Słupi w rejonie ulicy Młyńskiej w Słupsku, fragmenty rzeki Łeby oraz okolice wsi Pobłocie.Mieli natrafić na samochód ze śladami krwi, jednak służby tej informacji nie komentują.
Z kolei w sobotę - a więc również jeszcze przed ujawnieniem ciała - policjanci z KWP przy wsparciu lokalnej komendy miejskiej i gdańskiego Centralnego Biura Śledczego Policji w Słupsku i śląskim Zabrzu schwytali 9 mężczyzn po 30 roku życia.
- Zatrzymane osoby to mieszkańcy Słupska oraz Trójmiasta, w większości bardzo dobrze znani policji z uwagi na ich wcześniejszą karalność oraz powiązania ze światem przestępczym - tłumaczy prokurator Paweł Wnuk, rzecznik prasowy prowadzącej sprawę Prokuratury Okręgowej w Słupsku.
Zwłoki N. odnaleziono w niedzielę, najpewniej w pobliżu jednej z kopalni piasku w okolicy Siemianic i Jezierzyc. Zaś w poniedziałek i wtorek w sądzie odbyły się posiedzenia aresztowe.
- Ja nic nie zrobiłem, jestem niewinny. Sam dostałem nożem w oko. Zaatakowano mnie. Na nikogo się nie rzuciłem, nie zrobiłem krzywdy - przekonywał dziennikarzy Łukasz D., zatrzymany w sobotę w słupskim szpitalu, gdzie wkroczyli policjanci z bronią. Nim aresztowano go na 3 miesiące, adwokat, Tomasz Przeworski przekonywał: - Mój klient ma krwiak 6 na 3 cm i pęknięcie czaszki. W czasie, kiedy doszło do zdarzenia, przebywał w szpitalu.
Obok D., w przeszłości zamieszanego w pożar mieszkania przy ul. Fałata w Słupsku, w którym zginął jeden z domniemanych podpalaczy, aresztowanych zostało jeszcze 3 mężczyzn Tomasz N., Fabian M. i Krzysztof S.
Śledczy nie udzielają precyzyjnych informacji na temat przestępstw jakich miała się dopuścić powyższa czwórka, podobnie jak pozostałym pięciu podejrzanym, wobec których zastosowano zakazy opuszczania kraju, dozory policji i poręczenia majątkowe.
- Trójce spośród zatrzymanych mężczyzn zostały przedstawione zarzuty udziału w zabójstwie Wojciecha N. Prócz tego części zatrzymanym zostały przedstawione zarzuty posiadania narkotyków, posiadania broni palnej gazowej, bądź zarzuty utrudniania śledztwa oraz zacierania śladów przestępstwa - wylicza rzecznik słupskiej „okręgówki”.
Zastrzega, że za zabójstwo grozić może nawet dożywotnie więzienie i dodaje: - Wszyscy występujący w sprawie podejrzani nie przyznają się do popełnienia zarzucanych im przestępstw.
Przeczytaj nasz kryminalny reportaż:
Porwali narkotykowego barona z Gdyni za 500 tys. euro okupu....
Śledczy na razie nie informują na temat wstępnych wyników sekcji zwłok Wojciecha N. Zagadką pozostaje także motyw jakim kierowali się zabójcy.
KRYMINALNE POMORZE - POLECAMY:
