Sędzia Łukasz Franckiewicz podkreślił, że nie ma wątpliwości co do winy oskarżonych. - Dobiegł końca proces, w którym w ocenie sądu materiał dowodowy, zgromadzony w toku postępowania już przygotowawczego i potwierdzony następnie przed sądem, wątpliwości jakichkolwiek nie budził. Te dowody dla sądu są jasne, przekonywujące i przede wszystkim obiektywne - mówił sędzia.
Wśród siedmiu oskarżonych był jeden z najbogatszych Polaków, założyciel holdingu medycznego Polskie Centrum Zdrowia, Romuald Ś. To on usłyszał najsurowszy wyrok - 12 lat bezwzględnego więzienia.
Prokurator Marcin Kucharski domagał się kary o 3 lata wyższej, ale i tak uznaje, że decyzja sądu jest sprawiedliwa. - Bardzo dobry wyrok, w którym osoby powiązane ze spółką zostały skazane na kary długoletniego pozbawienia wolności, ze szczególnym uwzględnieniem głównego oskarżonego - zaznaczył.
Podczas ogłoszenia wyroku na sali sądowej nie było nikogo z oskarżonych, pojawiły się jedynie siostra i żona Romualda Ś. Po wyjściu z sali kobieta twierdziła, że jej mąż jest niewinny, a cała afera to polityczny spisek przeciwko niemu.
Główny oskarżony od wielu miesięcy nie uczestniczył w procesie, przebywa w Hiszpanii, skąd regularnie przysyłał zaświadczenia o depresji lub wnioski o zawieszenie rozpraw, albo wykluczenie sędziego prowadzącego proces. Sąd wszystkie te wnioski oddalił. Wyrok jest nieprawomocny.
Obrońcy zapowiadają apelację, podczas mów końcowych wszyscy wnosili o uniewinnienie.
Podczas śledztwa zabezpieczono majątek o łącznej wartości około 54 mln zł, obejmujący kilkadziesiąt luksusowych samochodów, gotówkę oraz luksusowe apartamenty. Dzięki temu jest szansa, że poszkodowani odzyskają część utraconych pieniędzy.
Źródło: Polskie Radio 24
dś
