Co najmniej 500 osób, które odmówiły walki, zabrano ze wsi Kamenka pod Petersburgiem i wysłano na różne pozycje w pobliżu frontu pod Kurskiem. Według ukraińskich źródeł, Rosja chce zmusić do walki co najmniej 500 rekrutów, którzy jak dotąd odmówili walki.
Siłą odstawiono na front
W poście w komunikatorze Telegram Astra napisano: „Kilkaset osób z Petersburga odmawiających walk siłą wsadzono do samolotu i przewieziono do Kurska. Żołnierzy wyposażono w karabiny szturmowe i wkrótce rusza do walki.
„Dzień wcześniej wywieziono ich ze wsi Kamenka pod Petersburgiem, gdzie stacjonuje 138. oddzielna brygada strzelców zmotoryzowanych i gdzie przetrzymywanych jest kilkuset ludzi, którzy odmówili walki. Ich bliscy powiadomili o tym ASTRE”. Część unikająca walki była już ścigana za dezercję, toczyło się wobec nich dochodzenie, a niektórzy nadal czekali na komisję wojskową – stwierdziła Astra.
Brali nawet tych z kategorią D
Dodano: „Wśród aresztowanych są mężczyźni z problemami zdrowotnymi, fizycznymi i psychicznymi: «Zabrali mężczyznę z kategorią «D» oraz mężczyznę około 70. roku życia, który ledwo chodzi, innego mężczyznę bez oka …”
Krewni mówili, że mężczyzn wsadzono do ciężarówek i pod strażą przewieziono na lotnisko wojskowe. Jak podaje Astra, pierwsza „grupa” licząca 300 osób została wysłana „w nieznanym kierunku”.
Druga grupa, licząca 150 osób, znalazła się na poligonie wojskowym sześć km od Kurska. Gubernator Biełgorodu Wiaczesław Gładkow określił sytuację jako „niezwykle trudną i napiętą”, bo ataki zniszczyły domy i spowodowały ofiary wśród ludności cywilnej.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
