Wiadomość o śmierci Włodzimierza Skoczka dotarła do nas z opóźnieniem. Były burmistrz Praszki zmarł 17 maja 2023 r. Miał 72 lata.
Od lat mieszkał w Łodzi, jednak pochowany został na cmentarzu w Wołczynie, skąd pochodzi jego żona. Ceremonia pogrzebu była świecka i kameralna.
Z fabryki Polmo na burmistrza Praszki
Włodzimierz Skoczek był burmistrzem Praszki w latach 1990-1993. Został pierwszym włodarzem Praszki w III Rzeczypospolitej.
Wcześniej był pracownikiem fabryki motoryzacyjnej Polmo (dzisiejszego Neapco). W zakładzie przy ulicy Kaliskiej pracował jako brakarz. Należał do zakładowej Solidarności oraz do Unii Demokratycznej, czyli do partii, której liderem był pierwszy premier III RP Tadeusz Mazowiecki.
Włodzimierz Skoczek w 1990 roku został pierwszym burmistrzem Praszki w III RP.
Trafił na wyjątkowo trudne czasy. W połowie 1991 roku zarządzono dwumiesięczny postój zakładu Polmo i zwolniono 2,5 tysiąca ludzi. Zwalniani robotnicy wezwali na pomoc nową partię Samoobronę. Andrzej Lepper zarejestrował Samoobronę w 1992 roku jako związek zawodowy rolników, wkrótce przekształcił ją w partię. Jedną z pierwszych głośnych akcji Samoobrona zorganizowała właśnie w Praszce.
Tą akcją była wywiezienie burmistrza na taczce 3 sierpnia 1993 roku. To był czarny dzień nie tylko dla Praszki, ale także dla młodej demokracji w Polsce. Postępek protestujących był tym bardziej nieludzki, że Włodzimierz Skoczek był inwalidą, nie miał jednej nogi.
Pod presją tłumu Włodzimierz Skoczek wraz z większością radnych (11 osób) podpisał rezygnację. Wyjechał z Praszki. Zamieszkał w Łodzi, gdzie prowadził działalność gospodarczą, był terapeutą Tradycyjnej Medycyny Chińskiej.
Kiedy w 2013 r. mijało 20-lecie protestów w Praszce, zadzwoniliśmy do Włodzimierza Skoczka z prośbą o wywiad na temat wydarzeń z 1993 roku. Grzecznie, ale stanowczo odmówił.
Dwa lata temu burmistrz Skoczek sam zadzwonił do mnie. Przeczytał w „NTO” artykuł o historii Praszki, w którym w jednym zdaniu była informacja o nim. „W latach 1991-1992 pracę w Polmo straciło 2400 pracowników. W Praszce doszło wręcz do rozruchów. Ówczesny burmistrz Włodzimierz Skoczek został wywieziony na taczce."
- To wygląda tak, jakby to przeze mnie ludzie tracili pracę, a ja przecież nie miałem żadnego wpływu - mówił. Kiedy kolejny raz zaproponowałem, że warto, aby w obszernym wywiadzie dokładnie opowiedział o tamtych czasach, odparł: - Chyba ma pan rację. Niech mi pan da jeszcze trochę czasu, żebym przemyślał to przed wywiadem.
Rozmawialiśmy jeszcze pod koniec zeszłego roku i planowałem, że 30-lecie tragicznych wydarzeń z Praszki będzie najlepszą okazją do wywiadu z burmistrzem Włodzimierzem Skoczkiem. Nie zrobimy już tego wywiadu.

