Ks. Dymer i ponad 20-letnie postępowanie w sprawie pedofilii
58-letni ks. Andrzej Dymer od dłuższego czasu chorował na nowotwór. Przyjmował silne leki. Zmarł we wtorek nad ranem. Informację potwierdziły władze kościelne.
Dzień wcześniej w TVN 24 ukazał się reportaż na temat duchownego. Wypowiadali się m.in. mężczyźni, których ks. Dymer miał skrzywdzić, gdy mieli po kilkanaście lat.
Jeszcze w trakcie trwania reportażu prymas Polski, arcybiskup Wojciech Polak, wydał oświadczenie, w którym przyznał, że proces kościelny ks. Dymera trwa za długo.
Zaczął się w 2004 r., a prawomocne orzeczenie nie zapadło do tej pory.
ZOBACZ TEŻ:
We wtorek o zakończeniu postępowania poinformowała Państwowa Komisja ds. Pedofilii
- W związku z informacjami medialnymi dotyczącymi śmierci duchownego, Komisja informuje, że zgodnie z ustawą o Państwowej Komisji w przypadku śmierci osoby wskazanej jako sprawca w aktach sprawy przekazanych przez prokuratora albo sąd, Komisja kończy postępowanie wyjaśniające - czytamy w komunikacie.
Państwowa Komisja do spraw wyjaśniania przypadków czynności skierowanych przeciwko wolności seksualnej i obyczajności wobec małoletniego poniżej lat 15 poinformowała również, że wcześniej wpłynęły do niej akta przedawnionej sprawy dotyczącej wskazanej osoby. Komisja przystąpiła do badania zgromadzonych w sprawie dokumentów. Prace jednak nie będą kontynuowane.
Abp Dzięga nigdy nie zabrał głosu
Sprawy ks. Dymera nigdy nie skomentował abp Andrzej Dzięga, metropolita szczecińsko-kamieński, choć powierzał duchownemu wiele odpowiedzialnych zadań, m.in.:
- wybudowanie domów pomocy społecznej i szpitala rehabilitacyjnego przy al. Wyzwolenia w Szczecinie,
- czy domu pomocy społecznej w Kolsku.
Dymer odpowiadał z ramienia kurii za budowę Instytutu Medycznego im. Jana Pawła II w Szczecinie, którego przez wiele lat był dyrektorem.
Tydzień temu arcybiskup Dzięga odwołał go ze stanowiska po spotkaniu z jedną z pokrzywdzonych osób. Odwołanie było formalnością, bo Dymer od dawna ze względu na stan zdrowia nie zarządzał instytutem.
ZOBACZ TEŻ:
Katolickie pismo "Więź": Władze Kościoła wiedziały od 1995 roku
Od 2008 r. ks. Dymer miał zakaz odprawiania kościelnych ceremonii. Według czasopisma "Więź" władze archidiecezji szczecińskiej o zachowaniu duchownego wobec nieletnich wiedziały już w 1995 r. Miał m.in. molestować chłopców ze schroniska Brata Alberta w Szczecinie w latach 1993-95.
W kwietniu 2008 r. kościelny trybunał uznał jego winę. Dymer złożył apelację i do jego śmierci sprawa się nie zakończyła.
W nieprawomocnym wyroku mowa jest o uzyskaniu „pewności moralnej co do zasadności oskarżeń ks. Andrzeja Dymera o molestowanie wychowanków Ogniska św. Brata Alberta w Szczecinie" w latach 1993-1995”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Religijność w woj. zachodniopomorskim. Najniższa frekwencja ...
Abp Sławoj Leszek Głódź czekał 9 lat z procesem?
Jak ujawnił Zbigniew Nosowski, ówczesny metropolita gdański, abp Sławoj Leszek Głódź – pomimo polecenia Stolicy Apostolskiej i kilkakrotnych przypomnień ze strony Kongregacji Nauki Wiary – przez ponad dziewięć lat nie wydał dekretu nakazującego wszcząć proces sądowy w drugiej instancji. Uczynił to dopiero 31 grudnia 2017 r.
W kilku sądach w kraju trwały procesy, które pokrzywdzeni wytoczyli Dymerowi o zadośćuczynienie. Były też sprawy o naruszenie dóbr osobistych, które wytaczał Dymer. Teraz zostaną umorzone.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
ZOBACZ TEŻ:
Szpital miejski ma swojego następcę [zdjęcia, wideo]
WIDEO. 19 czerwca 2017. Otwarcie Szpitala Rehabilitacyjnego Świętego Karola Boromeusza w Szczecinie, kościelny Instytut Medyczny im. Jana Pawła II
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Otwarcie DPS-u w Szczecinie
Bądź na bieżąco i obserwuj:
