Zwerbowani więźniowie nie chcą ginąć na wojnie i uciekają z frontu. Złapani zostają zabici

Miał to być plan idealny: zwerbowani rosyjscy więźniowie wzmocnią armię Putina i będą przykładem dla niedoświadczonych żołnierzy.

Stało się inaczej. Dowódcy tracą kontrolę nad uwolnionymi w zamian za udział w wojnie na ukraińskim froncie więźniami.

Ponad 20 uzbrojonych więźniów uciekło z frontu w Doniecku, a żołnierze Putina ruszyli za nimi z obławą - podał Sztab Generalny Ukrainy. Trzech zabito po poszukiwaniach, trwa polowanie na pozostałych.

Wiadomość nadeszła po tym, jak rosyjski dezerter, który uciekł z pola walki w Donbasie wrócił do kraju i ciężko ranił dwóch policjantów. Niezależne media zidentyfikowały bandytę jako więźnia zwerbowanego do walki na wojnie.

Wielu ekspertów wiedziało od samego początku czym jest program rekrutacji więźniów. Wygodny sposób wzmocnienia młodych żołnierzy bandytami, których uważano za łatwo sterowalnych.

Publiczna egzekucja młotem kowalskim uciekiniera z Grupy Wagnera Jewgienija Nużyna nie pomogła sprawie, bez względu na to, jak bardzo Jewgienij Prigożyn, mózg stojący za rekrutacją przestępców, mówił więźniom, że przejdą do historii jako „bohaterowie”.

Teraz więźniowie mówią o innych egzekucjach, jakich dokonano na zdrajcach, a niedoszłym rekrutom pokazują nagrania wideo. Potwierdził to jeden z więźniów kolonii karnej na Dalekim Wschodzie. W filmie odtwarzanym więźniom, którzy wyrazili chęć dołączeniem do Wagnera, mężczyzna mówił do kamery: "Ja, (tu imię i nazwisko), jestem zdrajcą i sukinsynem, porzuciłem kolegów na linii frontu". Następnie strzelają mu w tył głowy.

Pensjonariusz z innej kolonii mówił BBC o egzekucji zdrajcy, którego powieszono na żelaznej belce. BBC podaje, że te pokazy nazwano „filmami szkoleniowymi”.

Olga Romanowa, szefowa organizacji zajmującej się prawami człowieka Russia Behind Bars, mówi, że więźniowie zgłosili kilkadziesiąt pozasądowych zabójstw przestępców wysłanych na wojnę.

Nic dziwnego, że więźniowie pojmani na Ukrainie błagają o jedno: Aby ich nie przekazywać Rosjanom w ramach wymiany więźniów. Boją się, że skończą, tak jak Nużyn. Zidentyfikowany przez niezależną rosyjską gazetę Verstka jako Aleksander Bolczew, mówił ukraińskiemu dziennikarzowi: Nie chcę wymiany, bo od razu mnie zabiją.

Zdaniem ekspertów, rekrutacja więźniów na front może okazać się katastrofą dla zwykłych Rosjan. Sytuacja w kraju może ucierpieć po powrocie więźniów z wojny i zmniejszeniu ich wyroków lub zwolnieniu za odkupienie zbrodni krwią – mówił iStories ukraiński ekspert wojskowy Aleksander Kowalenko.

- Wrócą nie tylko z bagażem zbrodni popełnionych w Rosji i na Ukrainie, ale też z zespołem stresu pourazowego, którego żaden psycholog nie wyleczy - dodał.

dś