Pozycja Adama Małysza jako szefa związku nie jest już taka, jak wtedy, gdy przejmował stery i bardziej musi się liczyć z głosami pozostałych członków zarządu Polskiego Związku Narciarskiego. Dzięki takiej decyzji zrzuci też ze swoich barków duży ciężar odpowiedzialności za ewentualne niepowodzenia reprezentacji na przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich we Włoszech, gdyby Thomas Thurnbichler pozostał na stanowisku. W przypadku słabych wyników zawsze będzie mógł powiedzieć, chciałem inaczej..
Do tej pory Adam Małysz publicznie zapewniał, że na rozliczenia przyjdzie czas po sezonie i niechętny był do zwolnienia trenera, którego sam zatrudniał. Jednak głosy pozostałych działaczy w związku za rozstaniem się z młodym trenerem były coraz silniejsze. Twierdzili wprost, że oni tego nie widzą, nie widzą przyszłości z tym szkoleniowcem.
Były znakomity skoczek miał więc wybór, albo trwać przy swoim albo podjąć decyzję zgodną z wolą większości członków zarządu. Za austriackim trenerem niewiele już przemawiało. W kończącym się sezonie tylko raz reprezentant Polski stanął na podium zawodów Pucharu Świata, w poprzednim dwa razy. Biało-Czerwoni bardzo słabo zaprezentowali się na ostatnich mistrzostwach świata w Norwegii, zostali źle przygotowani do minionych dwóch sezonów.
Pozostawienie Thurnbichlera na stanowisku do przyszłorocznych igrzysk w Mediolanie byłoby ogromnym ryzykiem, które w zasadzie wziąłby na siebie tylko Adam Małysz. I choć do niego należy decydujące słowo, postanowił, że kontrakt na pracę trenera w Polsce z pierwszą reprezentacją, mimo, że obowiązywał do końca przyszłego sezonu nie zostanie wypełniony a i argumentów za taką decyzją było wiele.
W ostatnich dwóch latach Orły zanotowały wyraźny regres formy i wyników. Starsi zawodnicy: Kamil Stoch, Piotr Żyła i Dawid Kubacki nie notowali nawet pojedynczych udanych zawodów, do szerokiej czołówki światowej przebija się tylko Paweł Wąsek.
A jednym z celów postawionych przed trenerem z Austrii, gdy rozpoczynał pracę w kraju nad Wisłą było wprowadzenie do Pucharu Świata jak najszerszej grupy młodych skoczków, wypracowanie systemu szkolenia, który miałby dać polskim skokom nową jakość. Żadnego z tych zadań nie udało się wykonać.
Nie jest też tajemnicą, że stosunki między Thurnbichlerem a najbardziej utytułowanym polskim skoczkiem w historii Kamilem Stochem nie były najlepsze. Austriak, choć mógł, nie zabrał skoczka z Zębu na mistrzostwa do Trondheim.
Dlatego Małysz właściwie nie miał wyboru.
- Trenera zawsze bronią wyniki, a nie ma co ukrywać, że podobnie jak w ubiegłym sezonie także i w tym, właściwie ich nie było - mówił nam niedawno temu Jan Szturc, pierwszy trener Adama Małysza.
Prezes PZN, tak jak sugerowaliśmy chociażby a naszym tekście z 17 marca, postanowił zaryzykować i postawić wszystko na jedną kartę już teraz. Taka decyzja uspokoi nastroje wśród oponentów Thurnbichlera, a Małysz przynajmniej do początku kolejnego sezonu nie będzie musiał sobie radzić z lawiną krytyki, która spotykała go za słabe wyniki skoczków.
Czy wybór akurat Macieja Maciusiaka był słuszny? czas pokaże. W ostatnich czasie jechał z Thurnbichlerem na "jednym wózku", był jego asystentem a teraz postanowił przyjąć propozycję Małysza i PZN-u. Bez wątpienia ma lepsze relacje z wszystkimi polskimi skoczkami niż Austriak, jest "swój". Swoją drogą Thurnbichler ponoć sam zasugerował, że Maciusiak to jedyny na tę chwilę kandydat, który może podołać zadaniu wydostania polskich skoków z zapaści.
Chyba najbardziej niezadowolony z takiej decyzji będzie Paweł Wąsek, który w ostatnim sezonie prezentował się całkiem nieźle i którego Małysz zapytał nawet, czy nie chciałby dalej współpracować z Thurnbichlerem. Ten miał jednak odpowiedzieć, że nie po to walczył przez lata o miejsce w kadrze, by teraz z niej rezygnować.
Nowemu trenerowi życzymy wszystkiego najlepszego. Zarówno z racji objęcia zaszczytnego stanowiska jak i przypadających dziś 43. urodzin.
Polscy skoczkowie przygotowania do nowego sezonu rozpoczną od badań już.. 14 kwietnia. Dzień później odbędzie się pierwszy trening. Bez Kamila Stocha, który w dalszym ciągu będzie współpracował ze swoim sztabem pod okiem Michała Doleżala oraz mającego dłuższy urlop Pawła Wąska.
Maciej Maciusiak skompletował już własny sztab, na oficjalne ogłoszenie nazwisk trzeba jeszcze trochę poczekać.
Zbigniew Czyż