Spis treści
Jakość podania przesądziła o losach inauguracyjnej partii
W finale turnieju WTA 1000 w Wuhan naprzeciwko siebie stanęły "wirtualna" liderka światowego rankingu Aryna Sbalenka i mistrzyni olimpijska z Paryża Qinwen Zheng. Spotkanie przez pierwsze pięć gemów było wyrównane - zawodniczki wygrywały własne podania. Jednak zwrot akcji nastąpił w gemie numer sześć, kiedy to drugą szansę na przełamanie wykorzystała faworyzowana białoruska tenisistka. Do końca partii szala nie przychyliła się na korzyść siódmej rakiety świata.
Ogromną rolę w objęciu prowadzenia stanowiła poziom serwisu trzykrotnej mistrzyni wielkoszlemowej. - 26-latka posłała dwa asy, nie popełniając ani jednego podwójnego błędu. Jakość pierwszego serwisu wynosił 76 proc, a po nim Sabalenka zdobyła aż 15 z 19 punktów. Z kolei liczba wygranych akcji po drugim serwisie oscylowała w granicach pięciu. - Warto dodać, że tylko jedna padła łupem Chinki.
Ponad godzinny set
Drugi set był najdłuższy w całym meczu, a trwał godzinę i jedną minutę. W nim nie brakowało problemów w gemie serwisowym zawodniczek. Kibice zgromadzeni w Wuhan obserwowali, aż pięć przełamań, z czego trzy były dziełem Zheng. W gemie numer dwanaście postawiła kropkę nad ,,i" przełamując 16-krotną triumfatorkę turniejów cyklu WTA.
Komfortowa sytuacja Sabalenki w turnieju WTA Finals?
W ostatnim secie finału w Wuhan, kluczowe okazały się pierwsze trzy gemy, w których żadnych szans rywalce nie dała Sabalenka. W kolejnej fazie spotkania kontrolowała przebieg i zdobyła czwarty tytuł w tym sezonie (6:3).
Zwycięstwo tutaj oznacza solidne wzbogacenie się w rankingu WTA o 1000 punktów. Taka sytuacja, że przyszła liderka, którą zostanie tuż przed turniejem WTA Finals może utrzymać prowadzenie po imprezie w Rijadzie. Do pozostania na fotelu liderki wystarczy jej trzy zwycięstwa lub brak wywalczenia tytuł przez Igę Świątek.
Zmagania odbędą się w dniach 2-9 listopada. Już 28 października przewaga Sabalenki będzie wynosiła 806 punktów.