- Hubert jest znakomitym tenisistą. Bardzo dobrze go znam i wiem, że jest też dobrym facetem. Kilka razy graliśmy razem w deblu, często razem trenujemy. No i w zeszłym roku pokonał mnie w finale w Winston-Salem i zdobył swój pierwszy tytuł ATP. Dlatego wiem, że jest niebezpieczny - mówił przed piątkowym półfinałem Benoit Paire, któremu udało się przerwać zwycięską serię Hurkacza.
Sześć (singlowych) meczów, sześć zwycięstw, a na liście pokonanych m.in. piąty obecnie (wtedy nawet czwarty) tenisista świata Dominic Thiem - tak wyglądał do tej pory imponujący bilans Polaka, któremu zawdzięcza to, że został rozstawiony w rozpoczynającym się 20 stycznia wielkoszlemowym Australian Open.
- W Melbourne może być groźny dla każdego i na pewno jest jednym z tych zawodników spoza Top-10, na których nikt nie będzie chciał trafić - chwali naszego reprezentanta Alex Corretja, były numer dwa na świecie, obecnie ekspert transmitującego Australian Open Eurosportu. - Hurkacz jest bardzo utalentowany, mocno uderza piłkę i robi się coraz silniejszy fizycznie - wylicza Hiszpan.
W piątek na Paire’a to jednak nie wystarczyło, choć można pospekulować i pozastanawiać się co by było, gdyby lepiej funkcjonował jego serwis. Słabo w tym elemencie było zwłaszcza w trzecim secie, a Francuz bezlitośnie to wykorzystał, trzykrotnie przełamując Polaka. Hurkacz zakończył nawet mecz podwójnym błędem serwisowym. W końcówce wyraźnie zabrakło mu sił. Przegrał ostatecznie 4:6, 7:6(1), 2:6.
Mimo porażki Polak ma powody do zadowolenia. W Auckland potwierdził wysoką formę, jaką pokazał w rozgrywanym wcześniej (w przypadku Polaków w Sydney) turnieju ATP Cup. Jeśli zdąży się zregenerować, to spokojnie może poprawić swój ubiegłoroczny wynik z Melbourne. Wówczas odpadł w pierwszej rundzie, teraz spokojnie może zajść do trzeciej. Dalej może być problem, bo tam może czekać na Huberta Roger Federer...
Adam Romer: Jestem bardzo zbudowany zarówno formą, jak i grą Huberta Hurkacza
