Włosi pomogli... Francuzom
Wiele wskazywało na to, że trzy reprezentacje rozstrzygną między sobą, do kogo trafi złoto, srebro i brąz. W tym gronie, oprócz Biało-Czerwonych, byli także Włosi i Holendrzy. Francuzi mieli liczyć tylko na uśmiech fortuny, który pozwoliłby im na wskoczenie na podium (np. poprzez pech rywali - czyli upadek na torze). Nieoczekiwanie jednak to właśnie oni wywalczyli złoty medal, a przysłużyli się temu... reprezentanci kraju z Półwyspu Apenińskiego.
Zaczęło się zgodnie z przewidywaniami, a zacięta walka trwała mniej więcej do połowy do przejechania dystansu. Zdarzenia, które miały wpływ na końcowe rozstrzygnięcia, miały miejsce na trzeciej zmianie - wówczas to Niewiński po kontakcie z rywalem z Włoch przewrócił się, a wynikła z tego spora strata sprawiła, że nasz zespół przestał się liczyć w walce o triumf.
Dyskwalifikacja zwycięzców
To nie był jednak koniec emocji. Kolejne starcie, tym razem włosko-holenderskie, miało miejsce podczas ostatniej zmiany. Skończyło się upadkiem pozbawiającym szans na wygraną Holendrów, którzy zdołali jednak na tyle szybko się pozbierać, by minąć linię mety przed naszą reprezentacją. Pierwsi finiszowali Włosi, a za nimi znaleźli się Francuzi.
Po wideoweryfikacji sędziowie postanowili zdyskwalifikować Włochów, którzy przyczynili się do upadku przeciwników. Reprezentacja, która pozbawiła szans na złoto dwóch rywali, ostatecznie więc została z niczym. Miejsce na najwyższym stopniu podium przypadło Francuzom, srebro Holendrom, a brąz Polakom.
To nie koniec medalowych szans. Dziś jeszcze odbędzie się finał sztafet męskich z udziałem Biało-Czerwonych, rozdane zostaną także medale na dystansie 500 i 1500 metrów kobiet oraz 1000 metrów mężczyzn.
