Na Bjoergen były zwrócone oczy całej Norwegii. Już przed startem 38-latka miała na swoim koncie najwięcej medali zimowych igrzysk w historii, ale kolejne złoto pozwoliłoby jej na przeskoczenie w klasyfikacji medalowej wszechczasów rodaka Ole Einara Bjoerndalena. A ze względu na to, że kilka godzin wcześniej złoto zdobyli bobsleiści z Niemiec, Bjoergen musiała wygrać, by Norwegia utrzymała pierwsze miejsce w klasyfikacji medalowej!
Oczekiwania były ogromne, ale dla Bjoergen niedzielny bieg w zasadzie nie miał historii. Norweżka prowadziła w nim od początku do samego końca, tylko powiększając przewagę nad rywalkami. Linię mety minęła z przewagą dwóch minut nad rywalkami, będąc absolutnie poza ich zasięgiem.
Srebrny medal wywalczyła Finka Krista Parmakoski, a brązowy Szwedka Stina Larsson, która na ostatniej prostej okazała się lepsza od Oestberg. O wielkim nieszczęściu może mówić Teresa Stadlober - Austriaczka biegła w tempie na srebrny medal, ale w drugiej części biegu pomyliła trasy i zajęła dopiero 9. miejsce.
Justyna Kowalczyk spisała się na miarę aktualnych możliwości. W swoim pożegnalnym biegu olimpijskim nie miała szans na walkę o medal, ale cały czas trzymała się w połowie drugiej dziesiątki. Ostatecznie zajęła 14. miejsce. Kowalczyk pochodząca z AZS AWF Katowice to pod względem liczby zdobytych medali najwybitniejsza polska zimowa olimpijka - na swoim koncie ma pięć medali, w tym dwa złote przywiezione z czterech igrzysk.
Bieg stylem klasycznym kobiet był ostatnią konkurencją w Pjongczangu. Dzięki Bjoergen Norwegia z 14 złotymi krążkami i 39 w sumie wygrała klasyfikację medalową nad Niemcami i trzecią Kanadą.
Oglądaj Sportowy Magazyn DZ Kibic i naszą sportową zapowiedź weekendu