Fakt zatrzymania potwierdzil nam rzecznik szczecińskiej prokuratury regionalnej Marcin Lorenc. Jak mówi, chodzi o wręczania prokuratorowi łapówek "w zamian za prowadzenie śledztwa w sposób oczekiwany przez łapówkodawców".
W latach 2007 - 2009 Centralne Biuro Antykorupcyjne przeprowadziło serię tajnych akcji. Jesienią 2009 roku do prokuratury trafiło zawiadomienie CBA. Dotyczyło kilku wątków. Najważniejszy to sprawa tzw. korupcji w Sądzie Najwyższym. Zdaniem Biura prominentni sędziowie obiecali, że za łapówkę załatwią wyrok w SN. Inny wątek dotyczył powoływania się na wpływy we wrocławskim magistracie, a jeszcze inny korupcji w jednej z wrocławskich prokuratur.
To właśnie tego ostatniego wątku ma dotyczyć dzisiejsza akcja CBA. Były burmistrz Świebodzic i zatrzymani adwokaci mieli być zamieszany we wręczenie łapówki szefowej jednej z prokuratur rejonowych. W zamian, na prośbę adwokatów, wszczęto śledztwo przeciwko biznesmenowi skonfliktowanemu z Janem W. Sprawa skończyła się w sądzie klęska prokuratury.
Co ciekawe, postępowanie dotyczące korupcji w SN i innych wątków tej sprawy badały już prokuratury apelacyjne w Krakowie i Gdańsku. Obie kończyły je umorzeniami uznając, że materiały z tajnych akcji CBA nie nadają się na dowody winy, które można przedstawić w sądzie. Bo akcje nie były prowadzone praworządnie. Po wyborach w 2015 roku i dojściu PiS do władzy, śledztwo wznowiono. Prowadziła je Prokuratura Krajowa w Lublinie, a niedawno przeniesiono je do Prokuratury Regionalnej w Szczecinie.
Dlaczego po wyborach uznano, że ustalenia CBA jednak nadają się na dowody winy? Być może dlatego, że PiS zmienił prawo. Wprowadzono przepis, w myśl którego można uznać za dowody winy nawet takie materiały, które zdobyto z naruszeniem prawa.
Czy dzisiejsza akcja CBA oznacza, że śledczy zechcą stawiać zarzuty także w innych wątkach tej sprawy? Czyli także w wątku korupcji w SN? Na to pytanie na razie nie ma odpowiedzi.
