Roman Giertych zarzucił Cezaremu Gmyzowi zniesławienie. Przyczyną miał być sposób, w jaki korespondent TVP w Berlinie i równocześnie dziennikarz tygodnika "Do Rzeczy" relacjonował zatrzymanie znanego mecenasa w mediach - także tych społecznościowych - przez Centralne Biuro Antykorupcyjne.
- Cóż, Roman Giertych już po badaniach lekarskich. Wyszło, że jest zdrowy jak koń
- między innymi to podał na portalu X dziennikarz.
Wpis dotyczył sytuacji, która miała miejsce podczas czynności procesowych. Roman Giertych zasłabł podczas nich i został przetransportowany do szpitala.
Czego zażądał Roman Giertych
W odpowiedzi na aktywność dziennikarza Roman Giertych złożył do sądu prywatny akt oskarżenia. Domagał się w nim ukarania pracownika TVP i tygodnika "Do Rzeczy" 200 tys. złotych nawiązki, a także jednego roku bezwzględnego pozbawienia wolności.
Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia umorzył jednak postępowanie z powodu "niskiej szkodliwości społecznej czynu". Decyzję taką podjął sędzia Maciej Mitera. Roman Giertych już zapowiedział podjęcie kroków w tej sprawie. Wyrok nie jest prawomocny, a znany warszawski mecenas i obecnie poseł na Sejm X kadencji z ramienia Koalicji Obywatelskiej zamierza złożyć zażalenie na umorzenie postępowania. W rozmowie z portalem Wirtualne Media warszawski adwokat zapowiedział, że "sędzia Mitera przegrał z nim już niejeden raz i tak będzie też tym razem".
Cezary Gmyz tak skomentował decyzję sądu w swoich mediach społecznościowych:
- Kolejne zwycięstwo w sprawie z Romanem Giertychem. Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia po raz drugi umorzył postępowanie z prywatnego aktu oskarżenia najdłuższego polskiego mecenasa. Dziękuję moim obrońcom Patrycji Boguskiej Mateuszowi Omelanowi z kancelarii Macieja Zaborowskiego
- napisał dziennikarz.
Zatrzymanie Romana Giertycha
Do zatrzymania doszło w październiku 2020 roku. Znany warszawski mecenas wraz z biznesmenem Ryszardem K. usłyszał wtedy zarzuty dotyczące przywłaszczenia i wyprowadzenia ze spółki deweloperskiej Polnord kwoty ok. 92 mln zł. 15 października 2020 CBA przeszukało kancelarię Romana Giertycha, a także jego posiadłość. W toku tej drugiej czynności procesowej adwokat zasłabł, przez co został przetransportowany do szpitala. Zarzuty prokuratorskie usłyszał 16 października 2020, jednak później poprawność dokonania tej czynności została podważona, przez co Giertych zgodnie z opinią poznańskiego sądu, nie otrzymał statusu podejrzanego. Co więcej, sąd uznał, że prokuratura nie przedstawiła dowodów, które uprawdopodobniałyby popełnienie przestępstwa, więc oddalił wszystkie wnioski o areszt, złożone przez oskarżycieli. Ci jednak nie złożyli broni, a zgodnie z zapowiedziami, Romanowi Giertychowi miały zostać postawione nowe zarzuty.
Niedługo potem Roman Giertych opuścił Warszawę i zamieszkał we Włoszech. Do Polski wrócił po objęciu mandatu posła X kadencji z ramienia Koalicji Obywatelskiej. Jego start w wyborach parlamentarnych ogłosił Donald Tusk pod koniec sierpnia 2023. Były premier ostatecznie wystartował w wyborach z ostatniego miejsca na liście w świętokrzyskim. Wcześniej rozważał start jako kandydat na senatora w ramach paktu senackiego z ramienia Polski 2050, jednak na jego kandydaturę nie zgodziła się Lewica.
Posłom i senatorom w Polsce przysługuje immunitet. Zgodnie z art. 7 ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora, "od dnia ogłoszenia wyników wyborów do dnia wygaśnięcia mandatu poseł lub senator nie może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej bez zgody Sejmu lub Senatu". Przepis ten dotyczy czynów popełnionych do dnia wygaśnięcia mandatu, w tym czynów popełnionych przed dniem ogłoszenia wyników wyborów.
Źródło: wirtualnemedia.pl, Twitter
rs
