Lista świętokrzyska KO z Giertychem
Decyzję o wstawieniu na listę wyborczą Giertycha szef Platformy Obywatelskiej oznajmił podczas niedzielnego przemówienia w Sopocie. Powiedział, że Giertych będzie ostatni na liście świętokrzyskiej.
Więcej informacji na temat wyborów w naszym serwisie specjalnym: WYBORY 2023
- Wystawię na tej liście, na naszej liście twojego wicepremiera Romana Giertycha na ostatnim miejscu - powiedział Donald Tusk. - Jak wiecie, mamy bardzo różne poglądy, z panem mecenasem, zbyt długo go znam, żeby nie mieć wątpliwości, że jest on trochę innej parafii politycznej, patrzę na naszą koleżankę Basię Nowacką z Gdyni, zdecydowanie bliżej mi do niej niż do jego poglądów.
Decyzja Tuska krytykowana
W sieci od razu zaczęły się pojawiać głosy, które źle odbierają decyzję o wystawieniu na listę KO Romana Giertycha. Publicysta Jan Śpiewak zwraca uwagę na poważne zarzuty, jakie ciągną się za Giertychem, a także na jego przeszłość w strukturach Prawa i Sprawiedliwości.
"Człowiek z ciężkimi zarzutami za wyprowadzanie kasy z firmy deweloperskiej, reaktywator faszystowskiej organizacji, wicepremier u Kaczyńskiego na listach KO. Jedno pytanie ciśnie się na usta: jakie kwity ma Giertych na Tuska?" - pyta Śpiewak.
Dziennikarz TVP Info Samuel Pereira zauważa natomiast, że Tusk, by ogłosić start Giertycha, musiał polecieć aż do Włoch.
"Po tym jak został oficjalnie podejrzanym (afera Polnord) Roman Giertych tak bardzo boi się wrócić do Polski, że Donald Tusk musi lecieć do niego do Włoch, ustalać miejsce na liście Platformy? Duża musi być wiedza mecenasa na temat swojego klienta..." - napisał.
Decyzję krytykuje również Lewica. Sebastian Gawel - kandydat do sejmu z województwa świętokrzyskiego, uważa, że taka decyzja jest krzywdząca dla regionu i zdecydowanie sprzeciwia się "spadochroniarstwu" w wyborach.
"Świętokrzyskie to nie jest lądowisko dla spadochroniarzy! Jesteśmy jednym z najszybciej wyludniających i starzejących się województw. My potrzebujemy POSŁÓW STĄD, którzy będą pracowali dla tego regionu" - grzmi na Twitterze.
Zwraca też uwagę, że wciśnięcie Giertycha na świętokrzyskie listy jest ciosem dla zaangażowanych dla lokalnej społeczności polityków PO.
Agata Szczęśniak wytyka z kolei politykom hipokryzję, odnosząc się do słów Romana Giertycha na temat polityka PO w sprawie aborcji.
"W świętokrzyskiem stanowisko PO nie obowiązuje czy jednak Roman Giertych zmienił zdanie?" - pyta ironicznie dziennikarka radia TOK FM.
Skąd wziął się Roman Giertych?
Kim jest Roman Giertych? To prawnik, adwokat, twórca Młodzieży Wszechpolskiej, były prezes Ligi Polskich Rodzin, zwolennik kursu antyeuropejskiego w polskiej polityce w czasach, gdy w młodym wieku zaczął robić rządową karierę. Został posłem w wieku 30 lat, a w wieku 35 ministrem edukacji narodowej. Zyskał ponurą sławę wyrzuceniem z listy lektur szkolnych takich autorów jak Witold Gomrowicz, Franz Kafka, Ignacy Witkiewicz czy Joseph Conrad.
- Nowy kanon funduje nam straszliwą lukę kulturową. Takiego absurdu nawet Witkacy by nie wymyślił - komentował w 2007 roku dla Gazety Wyborczej dr Tomasz Wroczyński z Instytutu Literatury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego.
Negatywne wypowiedzi Giertycha o gejach głoszone na arenie międzynarodowej stały się znane w całej Europie. Na tyle, że Amnesty International Polska wezwała polski rząd do wyciągnięcia konsekwencji wobec Ministra Edukacji, który w swoich wypowiedziach posługuje się takim językiem. "Wypowiedzi homofobiczne są zjawiskiem niebezpiecznym i szkodliwym. Godzą w fundamentalne prawo człowieka do wolności od dyskryminacji. Są tym bardziej dotkliwe gdy padają z ust polityków, których zadaniem jest zapewnienie wszystkim obywatelom możliwości pełnego korzystania z ich praw i wolności" - głosił apel AI z marca 2007 r.
Unia Europejska była mu nie w smak
Giertych był znany z propagowania kursu antyunijnego w polityce. Brał udział w antyunijnych manifestacjach i wiecach. W 2003 r. Giertych podczas ogłaszanie wyników referendum ws. wstąpienia Polski do UE sprzeciwiał się akcesji Polski do Wspólnoty.
- Chciałem bardzo serdecznie podziękować tym, którzy dzisiejszego dnia mieli odwagę pójść pod prąd i zagłosować na „Nie”. To jest prawie 4 mln naszych obywateli, którzy uznali, iż integracja Polski z UE będzie dla Polski rodziła tak poważne koszty, że nie należy się na nią decydować - mówił podczas telewizyjnego wystąpienia.
W sierpniu 2007 r. po rozpadzie koalicji rządowej PiS-LPS-Samoobrona Giertych został odwołany ze stanowiska szefa MEN. Kandydował bezskutecznie w 2009 r. z LPR, ale nie dostał się do Sejmu. Później obwieszczał wycofanie się z życia politycznego. Dokonał zwrotu i zaczął zbliżać się do... Platformy Obywatelskiej, brał udział w marszach i wiecach KOD. Nie dostał się do senatu w 2015 r.
Wrócił do praktyki adwokackiej - reprezentował przed sądami m.in. Ryszarda Krauzego, Radosława Sikorskiego. Został także adwokatem Tusków - Donalda i jego syna Michała m.in. w sprawach przed komisją śledczą ds. Amber Gold. Jest też adwokatem Leszka Czarneckiego.
Giertych ma status podejrzanego
W lutym br. Prokuratura Regionalna w Lublinie oświadczyła, że "na początku stycznia Sąd Apelacyjny w Warszawie potwierdził prawomocnym postanowieniem, że Roman Giertych ma status podejrzanego w śledztwie dotyczącym przywłaszczenia 72 mln zł na szkodę giełdowej spółki Polnord".
Jak przypomina portal tvp.info "Roman Giertych był jedną z 12 osób zatrzymanych w połowie października 2020 r. przez funkcjonariuszy CBA w związku ze śledztwem dotyczącym wyprowadzenia i przywłaszczenia łącznie ok. 92 mln zł z giełdowej spółki deweloperskiej Polnord".
Sam Giertych utrzymywał, że zarzuty wobec niego "ogłoszono nieskutecznie", na początku grudnia 2020 r. poznański sąd rejonowy uznał, że Roman Giertych nie jest podejrzanym. Sąd Okręgowy w Lublinie pod koniec kwietnia 2022 roku oddalił wniosek prokuratury o aresztowanie Giertycha, utrzymując tym samym w mocy postanowienie sądu rejonowego. "Rozprawie przewodniczyła znana z protestów sędziowskich Dorota Dobrzańska, wiceprezes oddziału stowarzyszenia sędziów Iustitia" - pisał portal tvp.info i przypomina, że "sędzia stwierdziła wówczas, że nie jest prawdopodobne, by podejrzany dopuścił się popełnienia wszystkich trzech zarzucanych mu czynów".
Prokurator Andrzej Jeżyński z Prokuratury Regionalnej w Lublinie przekazał portalowi tvp info, że "Sąd Apelacyjny w Warszawie stwierdził, że śledztwo toczy się w sposób prawidłowy i nie dopatrzył się w nim żadnej przewlekłości. Wskazał też, że od daty przedstawienia zarzutów Romanowi G. śledczy podjęli szereg czynności procesowych zmierzających do uzyskania dowodów i wyjaśniania okoliczności zachowań będących przedmiotem zarzutów".
Jak dodał prokurator Jeżyński, "sąd oddalając te zarzuty uznał, że dotychczasowy tok śledztwa i podejmowane w nim liczne czynności dowodowe nie budzą zastrzeżeń".
Różne wieści o kandydowaniu Giertycha
W sprawie kandydowania Giertycha krążyło wiele wersji. Lewica stwierdziła, że nie będzie w pakcie senackim - w rozmowie z PAP liderzy partii Razem przyznali, że Roman Giertych nie byłby godnym kandydatem.
- Lewica nie cierpi na amnezję - zapewniał Adrian Zandberg.
- Nie mamy amnezji i pamiętamy jakim był ministrem edukacji, jak się "zasłużył" dla polskiej demokracji wpuszczając brunatną falę do polskiej polityki i uważamy, że nie byłby godnym kandydatem paktu senackiego - wtórowała mu Magdalena Biejat, która sama będzie kandydować do Senatu z Warszawy.
W jednym z nocnych twittów Giertych oświadczył, że nie składa broni i że "zamierza przeprowadzić badania, które wykażą, czy jego start w wyborach do Senatu zagrażałby w jakikolwiek sposób wygranej opozycji".
Źródła: PAP, wPolityce, Gazeta.pl, tvp.info
