Jeśli ktoś sądził, że wiceprezydent USA obce są problemy inflacji, tworzenia miejsc pracy czy polityka zagraniczna supermocarstwa, był w błędzie. Kamala Harris była świetnie przygotowana do dyskusji, atakowała Donalda Trumpa, wytykała mu błędy z przeszłości, jak choćby w sprawach ubezpieczeń zdrowotnych, które pomijały najbiedniejszych.
Podczas drażliwej, 90-minutowej debaty Harris często irytowała byłego prezydenta, wspominając jego rolę podczas ataku na stolicę USA 6 stycznia.
Harris raz po raz spychała Trumpa do defensywy, zadając mu ciosy, na które czuł się zmuszony odpowiedzieć. Nazwała go słabym. Dodała, że zagraniczni przywódcy śmieją się z niego. Mówiła, że ludzie opuszczali jego wiece wcześniej z powodu „wyczerpania i nudy”. Harris pokazała Amerykanom, że może swobodnie dyskutować o takich tematach, jak inflacja, imigracja i wycofanie się z Afganistanu. Przez większość czasu Trumpowi nie udało się zadać retorycznych ciosów.
Tyrada o zjadaniu psów i kotów
W pewnym momencie Trump wygłosił dziwaczną tyradę podczas debaty w ABC News, twierdząc, że migranci jedli psy i koty w Ohio, co zostało natychmiast zweryfikowane przez moderatora debaty Davida Muira.
W ostatnim czasie kampania Trumpa rozpowszechniła taką fałszywą pogłoskę. Według Associated Press nie ma dowodów na to, że imigranci z Haiti w społeczności Ohio zjadają zwierzęta domowe Podczas debaty Trump poruszył ten temat, twierdząc, że wiceprezydent Kamala Harris zamieni USA w kraj trzeciego świata:
TRUMP: W Springfield zjadają psy. Ludzie zjadają koty. Zjadają zwierzęta ludzi, którzy tam mieszkają. Jeśli ona zostanie prezydentem, ten kraj nie będzie miał szans na sukces. Nie tylko sukces, ale skończymy jako Wenezuela na sterydach.
MUIR: Chcę tylko wyjaśnić. ABC News skontaktowało się z zarządcą miasta. Powiedział nam, że nie ma wiarygodnych doniesień o krzywdzeniu, ranieniu lub maltretowaniu zwierząt domowych przez osoby ze społeczności imigrantów.
Była to jedna z najbardziej niezwykłych informacji w ciągu pierwszych 30 minut debaty. David Muir, prezenter ABC News współmoderujący debatę, natychmiast zweryfikował twierdzenia Trumpa pod kątem faktów, twierdząc, że zarządca miasta w Springfield w stanie Ohio powiedział stacji, że nie ma wiarygodnych doniesień o krzywdzeniu, ranieniu lub maltretowaniu zwierząt domowych przez ludzi w społeczność imigrantów tego miasta.
Debata bez udziału publiki
Pojedynek w National Constitutional Center w Filadelfii odbył się według tych samych zasad, co debata Biden-Trump w Atlancie. Pojedynek toczył się przez półtorej godziny bez udziału publiki. Harris i Trump mieli włączone mikrofony tylko wtedy, kiedy był im udzielany głos.
Zaczęto od stanu gospodarki USA. Harris skrytykowała planowane przez Trumpa nałożenie wysokich ceł na towary zagraniczne. Mówiła, że jako jedyna walcząca o fotel prezydencki planuje podniesienie poziomu życia klasy średniej i robotników. Padły obietnice o 6000 dolarów ulg podatkowych na narodzone dzieci i 50 000 dolarów na założenie małych firm. Jej zdaniem Trump pozostawił Ameryce najgorsze bezrobocie od Wielkiego Kryzysu.
Trump uderzył argumentem, że USA zalewa fala ludzi, z zagranicy, którzy wyszli z więzień, mają problemy psychiczne i zabierają pracę Amerykanom. Oni niszczą Amerykę, dodał.
Był również między kandydatami spór o aborcję. Pytany o stanowisko w tej sprawie Trump oświadczył, że Demokraci chcą pozwolić na aborcję w "dziewiątym miesiącu" ciąży. Dodał, że oddał sprawę przerywania ciąży władzom stanowym i to one mają podejmować decyzję w tej sprawie. Gdy z ust Trumpa padło, że niektóre stany USA zezwalają na "egzekucję" dzieci po urodzeniu, jeden z prowadzących debatę powiedział: takiego stanu nie ma.
Rosja i wojna na Ukrainie
Nie mogło zabraknąć w debacie polityki zagranicznej, w tym Rosji i wojny na Ukrainie. Zdaniem Harris Trump ma zapędy dyktatora i gdyby to on był prezydentem, Putin byłby już w Kijowie i planował ataki na kolejne kraje, w tym na Polskę. Jej zdaniem wsparcie dla Ukrainy jest potrzebne, by powstrzymać zapędy Moskwy, inaczej wojna rozleje się na kolejne kraje. Jeśli debaty są wygrywane i przegrywane pod kątem tego, który kandydat najlepiej wykorzystuje kwestie, w których jest mocny w oczach wyborców – i broni lub odrzuca słabe strony – we wtorkowy wieczór często szala przechylała się na korzyść Kamali Harris.