Do ogłoszonego przez TVP przetargu (akceptowanego przez ministra skarbu Włodzimierza Karpińskiego i premiera Donalda Tuska) stanęły wówczas trzy spółki: LeasingTeam, Personnel Service i Wadwicz. Pierwsza z nich zaoferowała najtańszą ofertę i w 2014 roku Juliusz Braun jako prezes TVP SA podpisał dwuletnią umowę, na mocy której LeasingTeam przejął od telewizji publicznej 411 etatowych pracowników twórczych - dziennikarzy, montażystów, operatorów, grafików i charakteryzatorów wcześniej zatrudnionych przez TVP.
Podkreślano, że w wyniku tej umowy po stronie TVP powstaną milionowe oszczędności; nie informowano jednak, ile na umowie zarabiał LeasingTeam. Rzeczywistość okazała się brutalna dla pracowników TVP, którzy stali się wielkimi przegranymi: tracąc swoje uprawnienia i będąc pod presją zakładania własnych firm, de facto finansowali oszczędności TVP i wynagrodzenie LeasingTeam.
Skandal był szeroko komentowany przez media nie tylko w momencie podpisania umowy, ale także później, już po dymisji Włodzimierza Karpińskiego, czyli w 2015 roku. Okazało się wówczas, że w ostatniej chwili, tuż przed odwołaniem, awansował on do Agencji Rozwoju Przemysłu swoje zaufane pracowniczki - m.in Ewę Ger, dyrektor biura zarządzania kapitałem ludzkim, która odegrała istotną rolę w sprawie outsourcingu pracowników telewizji publicznej.
18 czerwca 2015 roku „Gazeta Wyborcza” pisała, że Ewa Ger to „wcześniej m.in. prezes firmy Eger zajmującej się m.in. restrukturyzacją zatrudnienia. Pracownicy TVP wskazywali na Ewę Ger jako inspiratorkę wprowadzonego dwa lata temu przeniesienia 411 dziennikarzy i pracowników technicznych do zewnętrznej firmy LeasingTeam. Po roku firma ta podjęła decyzję o zwolnieniach grupowych - zwolniono 30 proc. personelu” - czytamy w artykule pt. „Minister skarbu rozdaje awanse last minute” autorstwa Andrzeja Kublika.
Warto zaznaczyć, że minister skarbu Włodzimierz Karpiński, który wyznawał pogląd, że w największych spółkach kadra zarządzająca powinna zarabiać „zgodnie z trendami rynkowymi”, jako minister sprawujący nadzór właścicielski przyczynił się do fatalnej sytuacji finansowej setek pracowników TVP. Mówili o tym wprost zarówno pracownicy, jak i przedstawiciele związków zawodowych działających w TVP. Na ich apele pozostali głusi i minister skarbu Włodzimierz Karpiński i premier Donald Tusk, do których były wysyłane pisma, gdzie przedstawiano dowody na dramatyczne sytuacje pracowników TVP wywołane umowami z LeasingTeam.
Pracownicy telewizji oraz reprezentujące ich związki zawodowe, podkreślali również, że cały proces był sprzeczny z polskim prawem: bez ustawowych zmian nie można było przenieść zadań telewizji na prywatny podmiot, zaś nadzwyczajne walne zgromadzenie TVP wyraziło zgodę na już rozstrzygnięty przetarg. Ta umowa stała się symbolem spektakularnej w ostatnich latach pogardy dla setek twórców, dziennikarzy, wreszcie pracowników, których poniżono i wykorzystano ekonomicznie, przerzucając do LeasingTeam. A największym skandalem było popieranie tej umowy przez ówczesny rząd na czele z Włodzimierzem Karpińskim, ministrem skarbu. Ludzi sprowadzono do roli instrumentu ekonomicznego, który ma mało kosztować, a nie upominać się o prawa pracownicze, nie wspominając o godności.
rs
