Jak podkreślają autorzy raportu, w ostatnich latach polscy pacjenci bardzo długo oczekiwali na wyniki badań patomorfologicznych, a ich jakość często nie pozwalała na postawienie właściwej diagnozy i rozpoczęcie skutecznego leczenia. Kontrolerzy przypominają przy tym, że w 2017 roku nowotwory złośliwe były przyczyną 26 procent zgonów mężczyzn i 23 procent zgonów kobiet w Polsce.
Według raportu Najwyższej Izby Kontroli pt. "Organizacja, dostępność i jakość diagnostyki patomorfologicznej" w Polsce brakuje specjalistów zajmujących się badaniem zmian morfologicznych w komórkach, tkankach i narządach. Dostęp do nich jest również utrudniony z powodu nierównomiernego rozmieszczenia zakładów wykonujących badania na terenie kraju.
Niestety, również zlecone i wykonywane badania pozostawiają wiele do życzenia. Według badań Instytutu Onkologii cytowanych przez NIK aż "90 proc. wyników badań histopatologicznych wykonanych w innych podmiotach, zarówno publicznych jak i prywatnych (z którymi pacjenci zgłosili się po raz pierwszy na wizytę do gabinetów w poradniach Instytutu), zawierało opis wyniku badania i rozpoznanie, które nie mogło stanowić podstawy do podjęcia decyzji o sposobie leczenia pacjenta".
Jak precyzuje raport, 40% przypadków wymagało rozszerzenia o dodatkowe badania, 25% zawierało tylko rozpoznanie wstępne, w 20% przypadków następowało zmiana rozpoznania lub jego uzupełnienie w istotny sposób zmieniającego rozpoznanie, a w 5% przypadków materiał pobrany od pacjenta w ogóle nie nadawał się do diagnostyki. Tylko u co dziesiątej osoby rozpoznanie patomorfologiczne było ustalone prawidłowo.
Poza jakością badań NIK zwraca też uwagę na wydłużony czas oczekiwania dla pacjentów. W ponad połowie przypadków badania diagnostyki patomorfologicznej były wykonywane dłużej niż wskazywały na to wewnętrzne przepisy poszczególnych jednostek oraz umowy zawierane z podwykonawcami.
