Dwa lata temu Jastrzębski Węgiel został mistrzem Polski. Pomarańczowi utarli nosa Zaksie
Trzeci sezon z rzędu siatkarze Jastrzębskiego Węgla staną przed szansą na wywalczenie mistrzostwa Polski i zagrają w wielkim finale fazy play-off PlusLigi. W poprzednim roku jastrzębianie musieli obejść się smakiem. W rywalizacji do trzech zwycięstw, Pomarańczowi tylko raz zdołali ograć Zaksę Kędzierzyn-Koźle i to ona sięgnęła po trofeum.
Siatkarze z Jastrzębia o wiele lepiej wspominają natomiast jeszcze wcześniejszą rywalizację z sezonu 2020/21. Wówczas to oni utarli nosa faworyzowanemu rywalowi i po 17 latach zdobyli drugi w historii klubu tytuł mistrza Polski.
W naznaczonym pandemią COVID-19 sezonie jastrzębianom nie było łatwo. Podopieczni najpierw Luke'a Reynoldsa, a następnie Andrei Gardiniego kilkakrotnie trafiali na przymusową kwarantannę. Z powodu koronawirusa - choć pomyślnie przeszli przez eliminacje - nie było im dane zagrać w Lidze Mistrzów.
Na krajowych parkietach radzili sobie różnie. Kryzys w trakcie sezonu kosztował pracę wspomnianego trenera Luke'a Reynoldsa. Ostatecznie fazę zasadniczą rodzimych rozgrywek zakończyli na 2. miejscu z dorobkiem 56 punktów. Jastrzębianie z daleka oglądali wówczas plecy Zaksy, która zdominowała PlusLigę, zdobywając 70 oczek na 78 możliwych.
Runda zasadnicza swoje, play-off swoje
W fazie play-off Jastrzębski Węgiel w sezonie 2020/21 rywalizował najpierw z Aluronem CMC Wartą Zawiercie, a następnie z Vervą Warszawa. I o ile w tych zmaganiach ekipa Pomarańczowych mogła uchodzić za faworyta, o tyle, gdy przyszło do najważniejszych - finałowych - spotkań, jako kandydata do mistrzostwa zdecydowana większość typowała Zaksę.
Drużyna z Kędzierzyna-Koźla nie tylko miała za sobą doskonałe rozgrywki. Duże znaczenie miały też bezpośrednie pojedynki jastrzębian z kędzierzynianami w tamtym sezonie, z których zwycięsko zawsze wychodził zespół prowadzony wtedy przez Nikolę Grbicia.
Tak było też w starciu finałowym. Jednak tylko pierwszym i to jedynie w pierwszym secie, w którym Zaksa wysoko wygrała (25:16). Wręcz legendarne stały się wypowiedziane wówczas przez siatkarza Jastrzębskiego Węgla, Jurija Gladyra słowa, który młodszym kolegom "sprzedał" taką burę, że ci wzięli się do roboty i odwrócili losy pierwszego meczu, wygrywając go ostatecznie (3:1).
A ponieważ zasady rywalizacji w tamtym sezonie zakładały, że mistrz wyłaniany będzie po dwóch wygranych meczach, w kolejnym spotkaniu jastrzębianie mogli sięgnąć po mistrzowski tytuł. Szansy nie zaprzepaścili. Ponownie wygrali (3:1) i po blisko dwóch dekadach oczekiwania zostali mistrzem Polski.
W tym roku Pomarańczowi powtórzą sukces?
Teraz wcale tak długo być może czekać nie trzeba będzie. Jastrzębski Węgiel znów ma okazję zostać najlepszym zespołem w kraju. Warunek? Powtórzyć występ sprzed dwóch lat. Zespołem, z którym Pomarańczowym przyjdzie grać o złoto ponownie będzie Zaksa.
Pierwszy mecz finału zaplanowano już na 3 maja. Rywalizację otworzy starcie w Jastrzębiu, które zaplanowano na godz. 20:30. Później gra przeniesie się do Kędzierzyna (6 maja, 14:45) i ponownie wróci do jastrzębskiej hali widowiskowo-sportowej (10 maja, 20:30). Jeśli trzy mecze nie wyłonią najlepszej drużyny w Polsce, wyznaczone będą kolejne terminy pojedynków.
