Dziś 44. rocznica gestu Władysława Kozakiewicza!

Zbigniew Czyż
Dziś 44. rocznica złotego medalu olimpijskiego wywalczonego podczas igrzysk w Moskwie przez Władysława Kozakiewicza. W 1980 roku Polak zdobył tytuł mistrza olimpijskiego w skoku o tyczce z wynikiem 5,78 m – jednocześnie ustanawiając nowy rekord świata. Na moskiewskich "Łużnikach" Kozakiewicz dwukrotnie wykonał obraźliwy gest pod adresem nieprzychylnych mu trybun.

30 lipca 1980 roku, olimpijski konkurs skoku o tyczce w Moskwie odbywał się w specyficznych warunkach. Sympatyzująca z tyczkarzem ZSRR Konstantinem Wołkowem publiczność hałasowała podczas skoków Kozakiewicza, Tadeusza Ślusarskiego i zawodników z Francji. Kozakiewicz postanowił pokazać, co o tym myśli.

Po pokonaniu wysokości 5.70 i 5.75 m wykonał obraźliwy gest wobec publiczności, zwany od tamtej chwili "gestem Kozakiewicza". Później oddał jeszcze skok na wysokość 5,78 metra, który zagwarantował mu złoty medal olimpijski, będąc jednocześnie rekordem świata. W transmisji bezpośredniej gest zobaczył cały świat, ale w późniejszych relacjach dla krajów socjalistycznych wycinano ten fragment.

Zdjęcie Kozakiewicza obiegło prasę na całym świecie (oprócz polskiej i radzieckiej). Ambasador ZSRR w Polsce Ludowej Borys Aristow domagał się odebrania Polakowi medalu, unieważnienia rekordu oraz dożywotniej dyskwalifikacji za obrazę narodu radzieckiego. Polskie władze tłumaczyły gest skurczem mięśnia tyczkarza, który miał być spowodowany sporym wysiłkiem. Kolejne tłumaczenie mówiło, że gest ten pokazywał pokonanie poprzeczki, inne, że w ten sposób Kozakiewicz okazał radość. Sportowiec został za to ukarany zatrzymaniem paszportu.

Władysław Kozakiewicz urodził się 8 grudnia 1953 roku we wsi Soleczniki Małe, 45 km od Wilna. Niechęć do ZSRR, w której kontekście osadzono jego późniejszy słynny "gest Kozakiewicza", pojawiła się już we wczesnym dzieciństwie, którą podsyciło dokwaterowanie do jego rodzinnego domu żołnierzy radzieckich.

Gdy miał 4 lata, jego rodzina opuściła ziemie litewskie wchodzące w skład ówczesnego Związku Radzieckiego i osiedliła się w ramach repatriacji w Polsce, w Gdyni. Tam stawiał pierwsze kroki w sporcie. Pasję do lekkoatletyki zaszczepił mu jego starszy brat - Edward.

W 1985 roku zdecydował się pozostać w Niemczech, przez wiele lat mieszkał w Elze pod Hanowerem. W Polsce został za to zdyskwalifikowany, odebrano mu majątek. Jak podkreśla, musiał wszystko zaczynać od nowa, ale nie żałuje swoich decyzji. Po otrzymaniu obywatelstwa niemieckiego kilkakrotnie wystąpił w turniejach lekkoatletycznych w barwach tego kraju. W 1986 dwukrotnie poprawiał rekord RFN doprowadzając go do poziomu 5.70 m.

Kozakiewicz przez wiele lat związany był z Gdynią. W latach 1998-2002 był radnym tego miasta oraz przewodniczącym Komisji Sportu Związku Miast Bałtyckich. Długo pracował też w gimnazjum w Bissendorfie koło Hannoveru, gdzie szkolił młodych adeptów skoku o tyczce. Sam siebie określa mianem Wilniuka, a podczas wizyty w rodzinnym mieście wyraził chęć zbudowania tutaj domu.

od 7 lat
Wideo

Magazyn GOL 24 Ekstra - Zaskakujący finisz Ekstraklasy

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

P
Polak
Gardzę tym frajerem. Przyjął obywatelstwo Niemiec . Taki mały karierowicz i gnida.
j
ja
Olimpiadę w byciu największym PO-je8em wygrał ścierwi szwabski syn z pustkowa antyPiS. I jego uPOśledzona matka . Tatuś niestety siedzi w mauzoleum w Moskwie jako eksPOnat.
G
Gość
30 lipca, 13:34, antyPiS:

Gdyby Rosjanie naprawdę chcieli po tym geście uwalić Kozakiewicza to mogliby spokojnie oskarżyć o doping i byłoby pozamiatane. Wówczas wyszłoby, że Kozakiewicz pokazał wała nie radzieckiej publiczności, która chyba miała prawo dopingować swoich zawodników ale całej społeczności sportowej. Że cel uświęca środki - można być na koksie byleby był wynik, chyba, że złapią. Nie wiadomo, czy rozważano taką opcję. Faktem jest, że Kozakiewicz wygrał także dlatego, że w Moskwie nie było zachodnich zawodników. Świat się zmienił - dziś za gesty wobec publiczności zawodnik może dostać dyskwalifikację a wojny i agresje nie przeszkadzają nikomu w organizowaniu Igrzysk Olimpijskich.

zawył gestaPOwski s k u r w y s y n ryża szwabska NURWA

a
antyPiS
Gdyby Rosjanie naprawdę chcieli po tym geście uwalić Kozakiewicza to mogliby spokojnie oskarżyć o doping i byłoby pozamiatane. Wówczas wyszłoby, że Kozakiewicz pokazał wała nie radzieckiej publiczności, która chyba miała prawo dopingować swoich zawodników ale całej społeczności sportowej. Że cel uświęca środki - można być na koksie byleby był wynik, chyba, że złapią. Nie wiadomo, czy rozważano taką opcję. Faktem jest, że Kozakiewicz wygrał także dlatego, że w Moskwie nie było zachodnich zawodników. Świat się zmienił - dziś za gesty wobec publiczności zawodnik może dostać dyskwalifikację a wojny i agresje nie przeszkadzają nikomu w organizowaniu Igrzysk Olimpijskich.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl