Kilka godzin później, nie tylko Sowieci wstrzymali oddech...
30 lipca 1980 roku. Finałowy konkurs skoku o tyczce na Igrzyskach XXII Olimpiady. Na starcie dwunastu zawodników, w tym trzech Polaków - Władysław Kozakiewicz, Tadeusz Ślusarski i Mariusz Klimczyk. Komunistyczna Partia Związku Radzieckiego z Leonidem Breżniewem na czele, mogła liczyć na Konstantina Wołkowa i Siergieja Kulibabe. Nikt nie zapominał o świetnych Francuzach, którym przewodził aktualny przecież rekordzista świata (5.77 m) Philippe Houvion, wspierany przez Thierry Vignerona i Jean-Michela Bellot...

- W Moskwie były wówczas oszustwa, które nie mieściły się w głowie. Władzy radzieckiej było wszystko jedno, kto startuje, oni i tak musieli wygrać. Bałem, że w skoku o tyczce będą podobne oszustwa, jak na przykład w gimnastyce. I były. Tak naprawdę, nie wiem, ile wtedy skoczyłem, może i 6 metrów... Z daleka nie widać przecież, na jakiej dokładnie wysokości jest poprzeczka. Rosjaninowi mogli ją obniżać o 5-10 centymetrów, a pozostałym o tyle podnosić i nikt by tego nie zobaczył. Nie wolno było nam podejść pod miarkę, która jest na stojakach - opowiada najlepszy tyczkarz tamtych czasów, Władysław Kozakiewicz
„Gest Kozakiewicza” funkcjonuje w polskiej kulturze jako symbol buntu i oporu. W trakcie moskiewskiego konkursu, Polak pokazał go dwukrotnie. Dwukrotnie po udanych skokach. Na znak protestu, kiedy był wygwizdywany przez radziecką publiczność.

Sowieci domagali się nawet odebrania Kozakiewiczowi medalu. Ówczesne władze PRL - a najmocniej I sekretarz KC PZPR Edward Gierek i członkowie Biura Politycznego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w osobach Piotra Jaroszewicza i Henryka Jabłońskiego - tłumaczyły, że Kozakiewicz pokazał swój gest bo.. miał skurcz mięśni spowodowany dużym wysiłkiem.

Władysław Kozakiewicz (rocznik 1953) pochodzi z rodziny litewskich Polaków. Niechęć do ZSRR, pojawiła się już we wczesnym dzieciństwie, kiedy to do jego rodzinnego domu w Solecznikach Małych, godzinę jazdy od Wilna, wprowadzili się żołnierze radzieccy i zamieszkali z całą rodziną.

Kiedy Władek liczył sobie 4 latka, Kozakiewicze opuścili ziemie litewskie wchodzące w skład ówczesnego Związku Radzieckiego i osiedlili się w ramach repatriacji w Gdyni.
W czasie swojej kariery, 8-krotnie poprawiał rekord Polski (z 5.32 m w roku 1973 do 5.78 m na igrzyskach w Moskwie) i 10-krotnie był mistrzem kraju.

W 1985 roku, wyjechał na stałe do Niemiec. Miał dosyć upokorzeń w ukochanej Polsce. Władze komunistyczne zabrały mu wtedy cały majątek, łącznie z mieszkaniem i kontem w banku...
Po otrzymaniu obywatelstwa niemieckiego kilkakrotnie wystąpił w barwach tego kraju. W 1986 roku, dwukrotnie poprawiał rekord RFN (5.68 m i 5.70 m). Dopiero w 1994 roku, Andrei Tivontchik skoczył wyżej (5.80 m)!
