- Obserwujemy znaczny wzrost liczby urazów oczu w wyniku prac domowych, przydomowych czy popularnych "zrób to sam". Aktualnie w ciągu tygodnia robimy tyle operacji, co wcześniej przez miesiąc. To jest ok. 6-8 bardzo ciężkich urazów oka na tydzień, które trzeba pilnie wykonać. Nie wliczając w to oparzeń, czy stłuczeń - wylicza prof. Robert Rejdak, szef kliniki okulistyki ogólnej SPSK1.
Spowodowane jest to zwiększeniem liczby prac przydomowych w czasie trwającej izolacji domowej. Stąd ciężkie skaleczenia gałki ocznej. - Zdarza się to również wśród dzieci, bo teraz też przebywają więcej w domu. Uczniowie nie chodzą do szkoły, jeszcze do niedawna miały zakaz wychodzenia. Dlatego przypatrują się w domu czynnościom dorosłych i przy okazji doznają urazów - tłumaczy prof. Rejdak.
Z rozmów z pacjentami wynika, że normalnie nie podejmowaliby się takich prac, bo zadzwoniliby po fachowca. Nie są nawet świadome, że istnieją okulary ochronne i powinno się je stosować. - Okulary ochronne są jedyną możliwością zapobiegania takim wydarzeniom. Chronią przed opiłkiem czy odłamkiem, który z dużą prędkością potrafi przebić oko na wylot i utknąć w oczodole. Wtedy nie dość, że mamy uszkodzenie mechaniczne, to jeszcze stan zapalany - wyjaśnia prof. Rejdak.
Takie kawałki i opiłki powstają zazwyczaj przy kuciu, szlifowaniu, piłowaniu, przecinaniu, skuwaniu tynków czy tapetowaniu. Równie niebezpieczne są wszystkiego typu chemikalia, które powodują oparzenia oczy. - Wtedy należy od razu płukać oko litrami wody przez wiele minut. I oczywiście niezwłocznie udać się do ośrodka okulistycznego. Prosimy zabezpieczać substancje chemiczne i żrące przed dziećmi. Często mamy przypadki najmłodszych u których doszło do zachlapaniu oczu klejem czy farbą - mówi lubelski okulista.
To wszystko może pozostawić trwały uszczerbek na zdrowiu (ślepotą lub usunięcie gałki ocznej). Prof. Robert Rejdak dodaje, że często nie kończy się na jednej operacji, potrzebne są serie operacji. - Takie zdarzenia mogą grozić kalectwem, wypadnięciem z rynku pracy czy nawet przechodzeniem na rentę - mówi kierownik kliniki okulistyki ogólnej SPSK1.
W związku z epidemią koronawirusa wiele lokalnych ośrodków zdecydowało się na zamknięcie. W związku z tym, że w Lublinie działa Ponadregionalne Centrum Leczenia Urazów Oczu, to właśnie do nas trafiają pacjenci z innych regionów. - Nie raz pokonują setki kilometrów do Lublina na leczenie. Przeprowadzamy operacje oczu mieszkańcom Przemyśla, Radomia, Rzeszowa, czy Zamościa - dodaje prof. Rejdak.
- Najnowsze laboratorium w Lublinie przebadało pierwsze próbki
- Zdjęcia zamiast wiernych. Taki prezent przygotowali księdzu
- Lublin jako pierwszy w Polsce rozpoczął terapię osoczem
- Działa 15 izolatoriów, ale na szczęście nie ma w nich tłumów
- Myszka Minnie i Niedźwiadek w Prawiednikach
- Hospicjum dla dzieci potrzebuje wsparcia podczas epidemii
