O Filipie S. pisaliśmy na początku 2020 roku. Wówczas dziennikarze „Głosu Wielkopolskiego” ujawnili aferę z poznaniakiem w roli głównej. S. kreował się na osobę wpływową, która ma kontakty z biznesmenami. Na Facebooku Filipa S. można było zobaczyć go na fotografiach z Aleksandrem Kwaśniewskim, Lechem Wałęsą, Leszkiem Millerem oraz z politykami rządzącej opcji: z minister Jadwigą Emilewicz, z szefem MSZ Jackiem Czaputowiczem. Miał też zdjęcie z arcybiskupem Stanisławem Gądeckiem oraz filmik z papieżem Franciszkiem.
Filip S. miał rozpowiadać, że został mianowany na ambasadora Polski w Afryce i na tym patencie pożyczać na rzekome interesy życia na tym kontynencie. Poznaniak zaczął pożyczać pieniądze, między innymi na zakup pomarańczy i złota w Afryce. Sprowadzane do Polski owoce miały być wykorzystywane do produkcji soków na stacjach paliw.
Filip S. został zatrzymany w czerwcu ubiegłego roku. Prokuratura oskarżyła go o oszukanie 13 osób i firm na łączną kwotę ponad 4 mln zł.
"Fałszywy ambasador" przed sądem. Filip S. nie przyznaje się do winy
Proces w jego sprawie ruszył we wrześniu przed Sądem Okręgowym w Poznaniu. Oskarżony nie przyznał się do winy. Zdaniem mec. Żanny Dembskiej, obrońcy Filipa S., nie oszukał poszkodowanych.
– Mojemu klientowi nie udały się oczywiście biznesy i trzeba podzielić zarzuty na dwie części - ludzi, którzy szli świadomie w te biznesy ryzykując (...) i cześć, którzy udzielali pożyczek. No i te pożyczki albo zostały tylko w części spłacone, albo nie zostały spłacone
– mówiła.
Pieniędzy do dziś nie odzyskaliśmy
Na kolejnej rozprawie, która odbyła się w środę, 23 listopada sąd rozpoczął przesłuchiwanie poszkodowanych.
Jako pierwszą sąd przesłuchał panią Joannę, architekt, która razem z mężem pożyczyła Filipowi S. 102 tys. zł.
Pani Joanna poznała oskarżonego w 2012 r., kiedy przyjeżdżał z wykładowcami z uczelni WSNHiD do jednej z podpoznańskich gmin, z którą jest związana. S. polecił ją znajomemu, dla którego wykonała dwa projekty architektoniczne. Z biegiem lat architekt coraz bardziej poznawała oskarżonego. Filip S. miał mówić jej, że prowadzi interesy w Afryce, zajmuje się nieruchomościami i że wkrótce zostanie ambasadorem RP w Afryce.
W 2019 r. oskarżony poprosił architekt o pożyczkę 102 tys. zł.
– Zaczął opowiadać, że pomógł koledze z Gdańska wygrać przetarg organizowany przez Lotos na dostawę pomarańczy do wyciskarek do soku, jakie są na stacjach. Powiedział, że w ten biznes zainwestował 800 tys. zł i czerpie z tego bardzo duże zyski. Dodał, że jest pracownikiem MSZ i wkrótce zostanie ambasadorem RP w Egipcie, więc nie będzie mógł już prowadzić takich interesów, a przed wyjazdem chciałby uzyskać jak największy zysk. Poprosił mnie o udzielenie mu pożyczki
– powiedziała architekt.
Po konsultacji z mężem, pani Joanna zgodziła się pożyczyć S. pieniądze. Wierzyła, że będzie mogła liczyć na rewanż ze strony S., w postaci polecania jej swoim znajomym jako architekta.
– S. uspokajał mnie też, że umowę zawrzemy u notariusza, a w umowie będzie zabezpieczenie poddania się egzekucji. W moich oczach było to dobre zabezpieczenie
– dodała.
25 czerwca doszło do zawarcia umowy pożyczki w formie aktu notarialnego. Flip S. pożyczoną sumę pieniędzy miał oddać za dwa miesiące. Później termin ten wydłużył.
Pani Joanna liczyła na zwrot pieniędzy w umówionym terminie, bowiem chciała je przeznaczyć na płatność dla dewelopera. Kiedy pieniędzy nie wpływały, musiała zaciągnąć kredyt.
– Od połowy września zaczęliśmy dopytywać S. o zwrot pieniędzy. Deklarował, że odda, ale zaczął kręcić. Raz mówił, że przelew poszedł nie na to konto. Innym razem, że jakiś kontrahent z Egiptu mu nie zapłacił. Mówił też, że pożyczy pieniądze od babci, że pojedzie odebrać pieniądze od sadowników lub producentów słodyczy, z którymi ma kontakty. Mówił, że pieniądze odda z dotacji, jakie otrzymał od Jadwigi Emilewicz albo ze zwrotu podatku
– wymieniła pani Joanna.
I dodała: – Pieniędzy do dziś nie odzyskaliśmy.
Czytaj więcej o sprawie:
- Niedoszły ambasador Filip S. upadł jako konsument. Ma wielkie długi. Wśród wierzycieli są znani politycy, w tym kandydat na prezydenta
- Pożyczki niedoszłego ambasadora Filipa S. zakończyły się tragedią. Jego wierzyciel, budowlaniec spod Poznania, popełnił samobójstwo
- Otworzył list i się obraził. Niedoszły ambasador Filip S. nie oddał pieniędzy wierzycielowi. Potem oskarżył go o zniesławienie
Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]
Obserwuj nas także na Google News
Elektrownia atomowa mogłaby powstać w Koninie? Tak wygląda w...
