Że oficjalne statystyki mają się nijak do rzeczywistości, że nadal chorujemy na potęgę, tyle że nie widzimy potrzeby wykonywania testów i wolimy postawić sobie autodiagnozę. Brak smaku, powonienia, wysoka gorączka, kaszel - i wszystko jasne...
Do niedawna tematem numer jeden w rozmowach moich znajomych było: gdzie, jak i za ile zrobić testy, jak rozmawiać z lekarzem, by dostać skierowanie, jak długo czeka się w kolejce do testowania.
Dziś, kiedy nie ma problemu ze zdobyciem skierowania, kiedy zniknęły wielogodzinne kolejki przed punktami pobrań - spora część moich rodaków leczy się sama - przekazując sobie informacje, jakie leki i witaminy działają najlepiej. Na jednych to działa, ale inni trafiają do szpitali w ciężkim stanie, kiedy na skuteczną pomoc jest już za późno.
Tego trendu pewnie już nie da się odwrócić, bo z tym wirusem jakoś się oswoiliśmy, dlatego tak ważne jest sprawne przeprowadzenie szczepień. A z tym - widząc problemy seniorów z rejestracją i znikające punkty szczepień - mamy duży problem.
