Rozstawiona z numerem 23. Magdalena Fręch na swojej drodze w Melbourne spotykała wyłącznie Rosjanki. Na inaugurację wygrała z Poliną Kudiermietową 6:4, 6:4, a w drugiej rundzie pokonała Annę Blinkową 0:6, 6:0, 6:2. W trzecim pojedynku stanęła przed najtrudniejszym zadaniem - uporania się z rokującą wielkie nadzieje Mirrą Andriejewą, z którą dotychczas nie miała okazji spotkania na korcie.
27-letna łodzianka zaczęła niemrawo. W drugim gemie przegrała swoje podanie i to zaważyło o wyniku seta. Do ósmego gema przeciwniczki trzymały swój serwis. I przy stanie 2:5 Fręch po raz drugi dała się przełamać przy trzecim setbolu.
W drugiej odsłonie role się odwróciły. Magdalena wygrała breaka już w pierwszym gemie, następnie dołożyła kolejne przełamanie w trzecim gemie i prowadziła 4:0. Wystarczyło jedynie utrzymać przewagę do końca, co zresztą udało się Fręch z nawiązką, bowiem przełamała Adriejewą po raz trzeci w siódmym gemie i zwyciężyła aż 6:1.
W decydującej partii pierwsza "pękła" Polka, ale od razu odrobiła gema na 2:2. Potem jednak znowu nie zdołała utrzymać swojego podania i Rosjanka odskoczyła na 2:4. Fręch oddała kolejny serwis i choć próbowała się bronić w ósmym gemie spasowała przy trzecim meczbolu.
Czas trwania meczu wyniósł 1 godzinę 59 minut. Fręch wykonała jednego asa, popełniła jeden podwójny błąd i zdobyła cztery z dziesięciu break pointów. Andriejewa zaserwowała trzy asy, popełniła trzy podwójne błędy i wykorzystała pięć przełamań z dziewięciu zdobytych.
O ćwierćfinał Andriejewa zagra z liderką światowego rankingu Aryną Sabalenką. Białorusinka w trzeciej rundzie pokonała 42. na liście WTA reprezentantkę Danii Clarę Tauson 7:6(5), 6:4.
