Oskarżony – niejaki Wiesław – był współwłaścicielem domu. Osobiście nie zajmował się prowadzeniem agencji. Tylko użyczył domu. Resztą zajęli się jego kontrahenci. Wśród nich jedna z legend dolnośląskiego półświatka Maciej B. „Bochen”. Dziś odsiaduje wyrok 25 lat więzienia za morderstwo. Ale zanim trafił za kratki zdecydował się na współpracę z wymiarem sprawiedliwości. Przyznał się do przestępstw, które sam popełniał i obciążył byłych wspólników. Jednym z nich był Wiesław. Dziś oskarżony o sutenerstwo.
- Nigdy nie byłem stroną. Nie zawierałem umowy, nie mam nic wspólnego z „Atiną”. Nie byłem właścicielem tego lokalu – przekonywał w sądzie oskarżony. - Nie dostawałem żadnych pieniędzy, bo z jakiej racji.
To wszystko co powiedział w sądzie. W śledztwie w czasie przesłuchań mówił „to chora sytuacja”, „szopka”, „totalne bzdury”.
Z protokołów śledztwa, odczytywanych w czasie rozprawy w sądzie, można odnieść wrażenie, że oskarżony Wiesław próbował wyprowadzić z równowagi prokuratora. W czasie jednego z przesłuchań pojawił się wątek zbierania przez domniemanego sutenera informacji o śledczym i jego rodzinie. Zapytany skąd czerpał informacje o rodzinie prokuratora odpowiedział: „ćwierkały wiewiórki”. Jawił się też jako ofiara „systemu”.
„Jestem przekonany do niedołęstwa tego systemu” - powiedział.
W areszcie w tej sprawie siedział – dodajmy – w 2013 roku.
Jego rzekomy były wspólnik, a dziś współpracujący z organami ścigania „Bochen”, będzie jednym z głównych świadków oskarżenia. Być może jego zeznania usłyszymy już na następnej rozprawie w kwietniu.