Gra o tron Putina. Klany na Kremlu szykują się do wojny o Rosję

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
Wideo
od 16 lat
Wojna z Ukrainą i konfrontacja z Zachodem zmieniła układ sił w Moskwie. Oczywiście dominują dziś siłowicy i radykałowie, choć z jednym wyjątkiem, Jurija Kowalczuka. Ale to wynika z wyjątkowej relacji tego oligarchy z Władimirem Putinem. Do zmiany na Kremlu daleko, a jeszcze dalej do zmiany reżimu. Niepokoi rosnąca rola radykałów, nacjonalistów gotowych wręcz iść na wojnę totalną z Zachodem.

Rozumieją, że po tym, jak Rosja przegra wojnę – a mało który jeszcze wierzy w zwycięstwo - będzie to punkt wyjścia do bitwy o tron. O władzę. Kto przegra, straci wszystko: władzę, majątek, wolność, a może i życie. Nie powinno zwieść wrażenie, że reżim jest skonsolidowany i większość Rosjan popiera władzę i wojnę. Tak, to prawda. Tyle że zmiana może nastąpić bardzo szybko, a w elicie reżimu już widać przedbiegi do wyścigu o władzę.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!

Utrata pozycji

Putin przez wiele lat ustawiał się w pozycji najwyższego arbitra w sporach wewnątrz elity rządzącej. On, niczym car, rozstrzygał konflikty między członkami dworu. To wzmacniało jego pozycję. Ale w sytuacji nieudanej i przedłużającej się wojny z Ukrainą wewnętrzne spory – kiedyś dające przewagę Putinowi – dziś mogą być balastem. Szczególnie, że ich uczestnicy nie gryzą się już w język. W debacie kremlowskiej wojna sprawiła, że można pozwolić sobie na dużo więcej. Przykładem Prigożyn i jego wojenki z Szojgu czy z Kadyrowem.

Spory w łonie tzw. siłowików nadają ton całej grze o władzę w Rosji. To dowódcy wojska, szefowie służb, szef MSW, szef Komitetu Śledczego i szef Rosgwardii rozdają dziś karty. Problemem i zagrożeniem zarazem dla Putina jest to, że gdzieś w ostatnich latach (najpierw pandemia, potem wojna) zanikła „liberalna” koteria na dworze carskim. Tacy ludzie, jak Aleksiej Kudrin czy Anatolij Czubajs nie liczą się zupełnie. Dmitrij Miedwiediew, z którego przez wiele lat czyniono nieformalnego lidera „liberałów” w ramach reżimu, prześciga się z Prigożynem w grożeniu Zachodowi i straszeniu atomową zagładą. Zaś wiceszef administracji prezydenckiej Siergiej Kirijenko realizuje posłusznie pomysły siłowików na okupowanej Ukrainie i dyscyplinuje rosyjskich gubernatorów do większego wsparcia dla wojny.

Siłowicy i nie tylko

Kto jest dzisiaj numerem 2 w reżimie putinowskim? Jeszcze parę lat temu mówiono, że Igor Sieczin, że Nikołaj Patruszew. Dziś jest to jednak paradoksalnie nie siłowik, nie czekista, ale oligarcha. Jurij Kowalczuk, szef Banku Rossija i wielu innych aktywów, w których gros swego majątku trzyma Putin. Tacy ludzie, jak szef Rosnieftu Sieczin, jak szef Transnieftu Nikołaj Tokariew, jak szef megakorporacji Rostech Siegiej Czemezow – oni wszyscy w czasie wojny stracili na znaczeniu. Putin bowiem walczy dziś z Zachodem nie orężem gospodarczym, lecz militarnym.

Dlatego, obok Kowalczuka, kluczowi są ludzie dysponujący konkretną siłą. Problem w tym, że oni sami są ze sobą skonfliktowani. Dowódca ogromnej Rosgwardii, swego rodzaju wewnętrznej armii rosyjskiej, uzbrojonej w ciężką broń i samoloty, generał Wiktor Zołotow jest w ostrym konflikcie z dyrektorem FSB Aleksandrem Bortnikowem. FSB to filar reżimu, współczesne KGB. Z FSB, Zołotowem i Kadyrowem w konflikcie jest szef Grupy Wagnera. Jewgienij Prigożyn staje się coraz bardziej popularny. Obwinia generałów i czasem wręcz samego Putina („te tłuste koty”) za porażki na froncie. To trafia do ludzi, którzy tracą bliskich na wojnie. To trafia do coraz silniejszych kręgów nacjonalistycznych. Ramzan Kadyrow ściera się z Prigożynem, ale jest, podobnie jak przeciwnik, zależny od Kremla. Nawet 90 proc. budżetu Czeczenii to dotacje federalne. Bortnikow jest podległy de facto Patruszewowi, zaś FSB zwalcza wagnerowców i kadyrowców, ale jest też w konflikcie z armią, która też ściera się z Prigożynem i Kadyrowem.

To wskazuje, jak niepewnie wyglądają dziś losy reżimu pieczołowicie budowanego przez przeszło dwie dekady przez Putina. Przed inwazją na Ukrainę wydawało się, że wszystko jest poukładane. Następcą miał być – powoli i ostrożnie wprowadzany – któryś z wychowanków Putina. Choćby obecny gubernator Tuły, były wiceminister obrony, a wcześniej oficer ochrony prezydenta, Aleksiej Diumin. Wojna zmieniła scenariusz. Zmieniły się okoliczności, pojawili się nowi pretendenci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 4

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

x
xx
Rosja, to skostniały, niereformowalny beton. Oni / przywódcy Rosji/, nie rozumieją, że świat się zmienia, idzie naprzód, ewoluuje, zmienia formy, po prostu żyje.
W
Wos
3 czerwca, 8:04, gość:

a później Chińczycy zajmą Mandżurię i co im ruskie zrobią .

I o to chodzi

g
gość
a później Chińczycy zajmą Mandżurię i co im ruskie zrobią .
M
Moskava
Zagryzą siebie nawzajem. Rosja to sztuczny twór.
Wróć na i.pl Portal i.pl