Czy od razu zauważył, jak jego zespół się rozpadł?
Po meczu Josep Guardiola przyszedł na konferencję i tak pogadał. Rana na nosie była widoczna nawet podczas meczu, ale na głowie łysina pozostała całkowicie podrapana.

Zapytano trenera City, co się stało? Odparł, że sam się zranił: pokazał, jak paznokciem zdarł skórę z nosa. I gwizdnął: shff!
Zażartował:
– Chciałem zrobić sobie krzywdę.
City od dłuższego czasu znajduje się w kryzysie; gościło Feyenoord po pięciu porażkach z rzędu – najczarniejszym okresie w karierze Pepa i współczesnej historii klubu.
Ale potem wszystko poszło tak, jak powinno.
Erling Haaland ustrzelił dublet, 75 minut całkowitej kontroli nad sytuacją.
I 3:0 zamieniło się w 3:3. City jako pierwsze w historii Ligi Mistrzów straciło trzybramkowe prowadzenie w ostatnim kwadransie gry. Uwierzycie w to?
75' – Joško Gvardiol kieruje piłkę do własnej bramki, złe podanie do Edersona. Anis Hadj Moussa uprzedza bramkarza City i posyła piłkę do pustej siatki.
82' - City zbyt łatwo wpuściło przeciwników w pole bramkowe: po dośrodkowaniu piłka minęła Edersona i wylądowała do stojącego niemal na linii bramkowej Santiago Gimeneza.
89' – znowu przespany atak „Feye”, skrzydłowy Igor Paixão mija Edersona, który wyskoczył z bramki i wrzuca piłkę na dalszy słupek, gdzie obrońca David Hancko zamyka akcję.
Od 3:0 do 3:3 w ciągu niespełna 15 minut!
To chyba jeszcze bardziej bolesne niż porażka.