Wyniki ostatnich, lipcowych badań CBOS tchną optymizmem. Okazuje się, że papierosy pali 26 proc. dorosłych Polaków, co jest najniższym w historii badań wynikiem. Mamy się z czego cieszyć?
- Nie do końca. Spadek liczby palących jest tak naprawdę minimalny względem poprzednich lat. I choć mamy do czynienia z pozytywnym zjawiskiem, to tempo odchodzenia Polaków od palenia papierosów jest zbyt wolne w porównaniu z innymi krajami. W Stanach Zjednoczonych pali mniej, niż 14 proc. obywateli, w Australii - 13 procent.
Dlaczego u nas idzie to tak wolno?
- W Polsce nie widać planu skutecznych działań, które - co udowodniono na świecie - przynoszą rzeczywisty efekt szybkiego spadku konsumpcji wyrobów tytoniowych i nikotynowych. Przy czym raport CBOS należy czytać trochę szerzej. Mówi on o 26 proc. dorosłych palących papierosy, ale jeśli dodamy do tego osoby palące papierosy elektroniczne (ok. 3 proc.) oraz nieujęty w raporcie tytoń podgrzewany, to mamy już 30 proc. użytkowników nikotyny w różnej postaci. Niepokojące jest, że te nowe wyroby królują wśród młodzieży.

W raporcie pozytywnie brzmi informacja, że już 90 proc. Polaków popiera zakaz palenia w miejscach publicznych..
- Zakaz palenia w miejscach publicznych obowiązuje od 2010 roku. Odsetek popierających zmiany z początkowych 50-60 proc. wzrastał roku na rok. Trend ten pokazuje, że ówczesna decyzja była słuszna i zasadna.Nie mieli racji ci, którzy twierdzili, że mamy do czynienia z zamachem na nasze prawa i wolności obywatelskie. Widząc, że Polacy popierają tego typu regulacje, środowisko gdańskie zaproponowało, by zakaz poszerzyć o palenie w samochodach podczas przewożenia dzieci. Niestety,rząd wycofał się z tej propozycji. Nie zmienia to faktu, że jest miejsce na rozszerzanie ochrony osób niepalących.
Co trzeba zrobić, by trend odchodzenia od papierosów jeszcze bardziej przyspieszył?
- Raporty WHO jasno odpowiadają na to pytanie. Najważniejsze jest powstrzymanie od wchodzenia w nałóg. Po pierwsze trzeba sięgnąć po narzędzia ograniczania ekonomicznej dostępności, czyli podwyższania cen wyrobów tytoniowych. Uderzmy Polaków po kieszeni. Postawi to barierę przed osobami, które pierwszy raz zechcą sięgnąć po papierosa.
Cena papierosów przecież rośnie.
- O wiele szybciej rosną nasze dochody. Kolejny krok to ograniczenie fizycznej dostępności, gdyż w Polsce nie funkcjonuje nadzór nad punktami sprzedaży wyrobów tytoniowych, nie wiadomo, czy sprzedają one papierosy nieletnim, czy nie sprzedają... A tu trzeba walczyć o młode pokolenie. I po trzecie - kampanie edukacyjne. Których nie ma.
Jak palenie papierosów przez co czwartego rodaka wpływa na sytuację zdrowotną w kraju?
- Jest to główny czynnik modyfikowalny wpływający na umieralność w Polsce. Gdybyśmy w ogóle nie palili papierosów, umieralność byłaby o kilkanaście procent niższa. Głównie chodzi tu o nowotwory, zarówno występujące u mężczyzn, jak i u kobiet.Najwięcej ludzi w Polsce umiera na raka płuc. Następne w kolejce są choroby układu krążenia. Część z nich - zawały, udary - spowodowana jest paleniem. Czasami stajemy przed ścianą. Mówimy pacjentowi - uratowaliśmy ci życie, ale jeśli nie rzucisz palenia, to zaraz znów do nas wrócisz z kolejnym incydentem sercowym. Inny problem to brak systemu wsparcia dla tych, którzy chcą odejść od nałogu. Nie istnieje specjalistyczne poradnictwo dla takich osób.
Nie ma takich poradni?
- W Trójmieście funkcjonuje jedna. Ponadto pacjent nie tylko powinien być skierowany do takiej poradni, ale wręcz prowadzony za rękę. Tak, jak w przypadku badań mammograficznych dla kobiet, powinien działać system aktywnych zaproszeń, połączony z działaniem marketingowym.
ZOBACZ TAKŻE: Palenie papierosów a aktywność fizyczna
TVN