Przed pierwszym gwizdkiem - chwila ciszy. Nie mogło być inaczej, bo 11 kwietnia, podczas pracy na budowie w Holandii, zginął Mariusz Sierakowski - wychowanek Hutnika, jego gracz w czwartej i przede wszystkim trzeciej lidze. Piłkarze nowohuckiej drużyny na przedmeczową prezentację wyszli w jednakowych, białych koszulkach, z numerem 9 i nazwiskiem zmarłego.
Grę dynamiczniej zaczęli górnicy. Szybko zrobili zamęt w polu karnym Hutnika, a w 9 min szansę na gola miał Mateusz Piątkowski - z 10 m strzelił po ziemi, niemal wprost w Adama Wilka, który chwycił piłkę do "koszyczka". Sytuacja powtórzyła się w 23 min, gdy uderzał Dawid Burka, jednak to był już fragment spotkania, w którym Hutnik też już działał z przodu. Po podaniu Patryka Kielisia z półobrotu kopnął Krzysztof Świątek, Marcin Furtak złapał futbolówkę - tak było w 20 minucie.
Koniec drugiego kwadransa przyniósł stały fragment. Pod bramką Górnika zrobiło się gorąco, wydawało się, że polkowiczanie się obronili. Jednak Hutnik ponowił atak, piłka dotarła do Dawida Kubowicza, a ten soczyście strzelił z 14 m na 1:0.
Po drugiej stronie boiska, po rzucie rożnym, w 37 min Michał Czarny po wysokim wyskoku zdołał zagłówkować, ale trochę się pomylił. Z kolei na koniec I połowy obejrzeliśmy szarże Damiana Urbana i jego uderzenie, obronione przez Furtaka.
Zaraz po przerwie wtargnął za piłką w pole karne Górnika Miłosz Drąg, nie zdołał jednak oddać strzału. W 52 min świetne dośrodkowanie wykonał Dominik Zawadzki, adresatem był Kaper Andrzejewski - no i strzelił z 10 metrów, ale górą był polkowicki bramkarz.
To nie był już ten spięty Hutnik z długich tygodni spędzonych w strefie spadkowej, a potem tuż nad nią. Zespół poczuł się pewniej, przy 1:0 grał otwarcie, ofensywnie. I to przyniosło efekt w postaci drugiej bramki: szybką akcję wyprowadził Hubert Karpiński, podał na 20. metr Miłoszowi Drągowi, który strzelił idealnie.
Ale żeby nie było tak idealnie, to pięć minut potem krakowianie gola stracili. Co w związku z tym? Dalej atakowali. W 70 min kapitalną akcję wykonał Krzysztof Świątek, zwodami wyczyścił sobie teren z przeciwników, ale kopnął piłkę źle, za wysoko.
Górnik starał się natomiast doprowadzić do wyrównania, zagrażał gospodarzom przede wszystkim przy wysokich dośrodkowaniach, stałych fragmentach. W końcówce górnikow zostało jednak dziesięciu, po czerwonej kartce Jewhena Bilokina. Hutnik wychodził z kontratakami, w 89 po akcji Karpińskiego znakomitą okazję na zamknięcie meczu miał Marcin Wróbel - i koszmarnie spudłował z 10 metrów.
Ale kropka nad "i" została postawiona. Też po kontrze, w doliczonym czasie. Za sprawą kapitana drużyny, Świątka. To jego 13. gol w tym sezonie.
Hutnik Kraków - Górnik Polkowice 3:1 (1:0)
Bramki: 1:0 Kubowicz 30, 2:0 Drąg 61, 2:1 Idzik 66, 3:1 Świątek 90+3.
Hutnik: Wilk - Kieliś, Kubowicz, Wenger, Urban (60 Marcinkowski) - Andrzejewski, Drąg, Świątek, Zawadzki (90+5 Głogowski) - Wróbel, Karpiński (90+1 Lelek).
Górnik: Furtak - Makuch, Czarny, Ratajczak, Magdziak (77 Baranowski) - Fryzowicz, Bilokin, Burka, Wacławczyk (60 Pisarek), O. Leopold (36 Kuźma) - Piątkowski (46 Idzik).
Sędziował: Paweł Dziopak (Tychy). Żółte kartki: Kubowicz, Wenger, Karpiński, Drąg - Magdziak, Kuźma, Bilokin dwie. Czerwona kartka: Bilokin (82). Widzów: 900.
