Iga Świątek bez straty seta doszła do finału WTA w Adelajdzie. "Czuję, że będzie jeszcze lepiej"

Iga Świątek idzie w turnieju WTA w Adelajdzie jak burza. Jeśli ktoś woli - jak w Ronald Garros w 2020 r., gdy wygrała wielkoszlemowe zawody bez straty seta. W Australii, w zdecydowanie mniej prestiżowej imprezie, również nie dała sobie wyrwać ani jednej partii. W piątkowym półfinale bezskutecznie próbowała to zrobić zajmująca 61. miejsce w rankingu WTA Jil Teichmann.

- Bardzo mocno podkręcała swój serwis, więc na początku było mi trudno. Ale od początku złapałam dobry rytm, więc kiedy ją przełamałam, byłam pewniejsza przy swoim podaniu. Tak naprawdę od początku pierwszego seta czułem kontrolę - nie kryła Świątek, która wygrała ze Szwajcarką 6:3, 6:2. Mecz trwał zaledwie 78 minut, choć w przypadku 19-letniej Polki "aż", bo to najdłuższe spotkanie z jej udziałem w Adelajdzie. - Kiedy gram dobrze, jestem szczęśliwa. Obecnie gram naprawdę solidnie. Czuję, że jutro będzie jeszcze lepiej - dodała.

W finale zmierzy się z kolejną Szwajcarką, Belindą Bencić.[/b] 12. rakieta świata ograła Amerykankę Cori Gauff (52. WTA) 7:6 (7-2), 6:7 (4-7), 6:2. Będzie to jej pierwsze spotkanie na korcie z zawodniczką, która rok temu była sklasyfikowana w światowym rankingu na czwartym miejscu.

Świątek po odpadnięciu z Australian Open w ćwierćfinale spadła z 17. na 18 miejsce w rankingu WTA. Dzięki dojściu do finału w Adelajdzie awansuje przynajmniej na 16. pozycję. Jeszcze jedną podskoczy, jeśli wygra. Starcie o trofeum w sobotę o godz. 8.30 (transmisja w Canal+ Sport).

- Kluczem będzie utrzymanie rutyny. Najważniejsze, żebym utrzymała to samo nastawienie, bo wiem, że wykonałam świetną robotę. Dzięki temu zagram po prostu kolejny mecz - podsumowała Świątek, która w sobotę została ambasadorką kolejnej znanej na całym świecie marki produkującej sprzęt elektroniczny - Xiaomi.