Finał marzeń w Australii?
Jeśli Białorusinka i Polka wygrają czwartkowe pojedynki, w sobotę dojdzie do starcia, które będzie niezwykle istotne dla obydwu pań. Stawką będzie bowiem nie tylko triumf w imprezie, ale także miejsce na szczycie rankingu. Emocji z pewnością w takim pojedynku by nie brakowało. Aby jednak do niego doszło, Sabalenka musi pokonać Hiszpankę Paulę Badosę, a Iga uporać się z Amerykanką Madison Keys.
Ewentualny polsko-białoruski finał byłby dopiero czwartym przypadkiem w XXI wieku, w którym w spotkaniu o tytuł w Melbourne zagrałyby dwie najwyżej rozstawione zawodniczki. A jeśli weźmiemy pod uwagę tylko ostatnie dwadzieścia lat, taka sytuacja miała miejsce jedynie raz - w 2018 roku zwyciężyła turniejowa dwójka, Caroline Wozniacki, która pokonała po trzysetowym meczu Simonę Halep.
W XXI wieku nr 1 i 2 australijskiego wielkoszlemowego turnieju grały ze sobą w finale jeszcze tylko w 2003 roku (siostry Williams) oraz rok później (Belgijki Justine Henin i Kim Clijsters).
Pierwsza sytuacja od lat
Co ciekawe finał sprzed siedmiu lat pomiędzy Dunką i Rumunką był nie tylko ostatnim w Australii, w którym zagrały dwie najwyżej rozstawione zawodniczki, ale była to też ostatnia tego typu sytuacja w jakimkolwiek wielkoszlemowym tenisowym turnieju kobiecym. W Nowym Jorku ostatni raz turniejowe jedynka i dwójka zagrały w finale w 2013 roku (Serena Williams i Wiktoria Azarenka), w tym samym roku miało to miejsce także w Paryżu (Serena i Maria Szarapowa), najdłużej z kolei na finał z udziałem dwóch najwyżej notowanych pań czekają natomiast w Londynie (od 2002 roku i walki o tytuł sióstr Williams).
Półfinałowe czwartkowe starcia rozpoczną się pojedynkiem z udziałem Sabalenki i Badosy. Po jego zakończeniu (około południa) zmierzą się Świątek i Keys. Finał zaplanowano na sobotę.