Śląsk jechał do Warszawy, mając względnie komfortową sytuację. Aktualni mistrzowie Polski wygrali dwa pierwsze mecze półfinału, co oznaczało, że do awansu potrzebują już tylko jednego zwycięstwa. W stolicy nie udało im się jednak zrealizować tego celu. Legia od pierwszej kwarty „usiadła” na WKS-ie i dominowała w każdym aspekcie gry.
– Myślę, że przyjechaliśmy na to spotkanie w ogóle nieprzygotowani mentalnie. Myśleliśmy, że skoro prowadzimy w serii 2-0, to mecz sam się wygra. Tymczasem Legia pokazała, że to jeszcze nie koniec i nie będzie z nimi tak łatwo – powiedział zawodnik Śląska Jakub Karolak w rozmowie z Polsatem Sport.
Po trzech półfinałach można wysnuć wniosek, że kto wygrywa wysoko pierwszą kwartę, ten potem cieszy się ze zwycięstwa. – Nie zawsze, bo są straty, które mimo wszystko można odrobić. Choć w przerwie powiedzieliśmy sobie, że jeszcze powalczymy, to początek trzeciej kwarty był w naszym wykonaniu bardzo słaby, tak jak cały mecz. Wtedy Legia miała już tak dużą przewagę, że nie mieliśmy szans, aby ją odrobić. Musimy zapomnieć o tym spotkaniu i zagrać w sobotę sto razy bardziej skoncentrowani – dodał Karolak.
W zupełnie innych nastrojach czwartkowe starcie kończyli zawodnicy Legii. – Nie udało nam się zrealizować naszego celu we Wrocławiu, natomiast znamy swoją siłę, wiemy, że gra się do trzech zwycięstw. Śląsk będzie musiał się mocno napracować, żeby wygrać z nami po raz trzeci. Tanio skóry nie sprzedamy – stwierdził Grzegorz Kulka.
Po trzech półfinałach Śląsk prowadzi w serii 2-1 (rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw). Czwarte spotkanie zaplanowano na sobotę o godz. 20 w hali OSiR Bemowo. Transmisja na antenie Polsatu Sport.
