Zgodnie z oczekiwaniami wygrała Sarah Sjoestroem ze Szwecji. Wydawało się, że Wasick jest w stanie wywalczyć miejsce na podium. Lepsze od niej były jednak Australijka, Chinka i Amerykanka. Kasia z czasem 24,33 powtórzyła wynik z Tokio, gdzie również zajęła piąte miejsce.
- Wszyscy jesteśmy zawiedzeni. Szczerze mówiąc nie pamiętam tego wyścigu – powiedziała w mix zonie.
Niełatwo było jej opanować emocje i spokojnie ocenić ten występ.
- Ciężko tutaj coś powiedzieć. Tak się stało. Dzisiaj widocznie ktoś miał lepszy dzień, to nie był mój dzień. Taki jest sport, takie są wyścigu na 50 metrów. Trzeba był świadomym, że tutaj wszystko może się zdarzyć. Chciałam żeby to był mój dzień, ale nie był i stało się tak, że jest piąte miejsce. 5. miejsce w finale: też trzeba się cieszyć – oceniła, choć zdecydowanie liczyła na więcej.
32-latka brała udział w igrzyskach już po raz piąty. Widzi szansę na występ za 4 lata.
- Nie sądziłam, że po Tokio mogę kontynuować karierę przez trzy lata. Znowu jestem na piątym miejscu. Może Pan Bóg da mi jeszcze siłę, żeby spotkać się z olimpijczykami za 4 lata – podsumowała już łamiącym się głosem.
Kolejny cios w PKOL
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?