My Polacy jesteśmy wychowywani do rycerskości – to pogląd może nie do końca aktualny, ale zważywszy, że to kultura nas wychowuje, a do jej najbardziej wychowawczych narzędzi należą lektury szkolne, to chyba ciągle trochę jeszcze tak jest. Dzisiaj jednak coraz częściej wychowują nas nie lektury, ale filmy. Ważne, żeby były mądre.
We wtorek TVP Historia przypomniała film Jerzego Zalewskiego “Historia Roja, czyli w ziemi lepiej słychać”. Sama historia głównego bohatera jest mocno sfabularyzowana, a do scenariusza wkomponowano wątki z dziejów innych Żołnierzy Wyklętych, ale zasadnicza linia życiorysu głównego bohatera jest jak najbardziej prawdziwa. Nie wiem czy prawdziwą jest scena rozmowy “Roja” z zastanawiającym się nad skorzystaniem z amnestii przełożonym, ale rozterki, jakie zostały w niej wyłożone, były zapewne udziałem większości Żołnierzy Wyklętych. Film jest pełen strzelanin, brawurowych akcji i dynamicznych scen, ale paradoksalnie to rozmowa w salonie jest jednym z najważniejszych momentów całej opowieści.
Co się zmieniło?
“Roj” zapytał mniej więcej tak: “Myslisz o ujawnieniu się, czy komunistyczna ustawa o amnestii zwalnia cię z wojskowej przysięgi? Kiedy prawa wydawane przez komunistów stały się dla ciebie obowiązującymi? Przy pierwszej, przy drugiej, czy dopiero przy trzeciej amnestii? A jeśli wszystkie były ważne, to dlaczego pozwoliłeś, by zginęli ci, których prowadziłeś do walki po pierwszej amnestii? Co się teraz zmieniło? Co z przysięgą?”
No właśnie. Co z przysięgą? A zresztą, my wychowywani do rycerskości nie potrzebujemy przysięgać, wszak dawniej wystarczyło słowo. Wszak na Polaku polegaj jak na Zawiszy... Cóż, dziś już nawet wśród harcerzy nie można mieć pewności, że słowo znaczy słowo.
Kiedy to się stało? I dokąd nas to doprowadzi?
Jednym ze sposobów łamania przeciwników politycznych był w przedwojennej Polsce pobyt w obozie odosobnienia w Berezie Kartuskiej. W wachlarzu metod wychowawczych było m.in. upokarzanie osadzonych poprzez bicie pięścią w twarz. Do 50 ciosów. Zapewne było to szokujące doświadczenie dla sejmowych pyskaczy i nie dziwię się, że i dziś niektórzy zapowiadają coś takiego, jak tylko przejmą władzę. Nie zapomnijcie tylko dopisać tego do konstytucji.
Nikt nie jest bez winy. Z łamania słowa uczyniliśmy zasadę. 97 lat temu w maju wśród legionistów przybyłych do Sulejówka było też dwóch moich dalszych krewnych: podpułkownicy dyplomowani bracia Henryk Bezeg i Zygmunt Bezeg, obaj później odegrali swoje role podczas II wojny światowej, ale tymczasem, tak jak Marszałek, mieli dość chaosu, do którego doprowadziła rozpasana demokracja. Co tam prawa, co tam konstytucja, na czele wojska ruszyli zdobywać stolicę. Dla braci Bezegów refleksja nadeszła szybko. W obronie rządu zginął ich trzeci brat kpt. Aleksander Bezeg. Najmłodszy nie załapał się na Legiony, ale też najlepiej z nich pamiętał słowa wojskowej przysięgi. Nikt nie jest bez winy.
My Polacy jesteśmy wychowywani do rycerskości i początkowo każdy z nas marzy o tym, by przejść przez życie stojąc po stronie tych dobrych. Dopiero z czasem odkrywamy, że wartości to także pieniądze, kariera, sukces polityczny. Tak, zapewne są to wartości, ale z nimi tak już jest, że per saldo mogą się okazać wartościami ujemnymi.
rs
