Gorąco na linii minister sportu – prezydent RP. Andrzej Duda nie podpisał nowelizacji ustawy o sporcie, którą Sejm przyjął w listopadzie.
„Duda, Piesiewicz, dwa bratanki. Robią sobie prezenty kosztem zawodniczek i zawodników, przeciwko transparentności finansowej w związkach sportowych. W obronie przywilejów „działaczy” takich jako oni dwaj. Ale tylko do maja" – skomentował na gorąco w mediach społecznościowych minister sportu Sławomir Nitras.
Potem, na specjalnie zwołanej konferencji prasowej podkreślał, że proponowana ustawa jest „fundamentem dobrych zmian w sporcie” i zakładała, że po raz pierwszy przedstawiciele dyscyplin dostaną szansę realnego wpływu na związki sportowe.
Zgodnie z nowymi przepisami, w zarządach liczących od dwóch do pięciu członków musi być co najmniej jedna kobieta i jeden mężczyzna. W większych organizacjach reprezentacja każdej z płci powinna wynosić co najmniej 30 proc.
- My w ustawie zagwarantowaliśmy, że wszyscy członkowie kadr narodowych z ostatnich czterech lat będą mieli prawo wybierać swoich przedstawicieli, którzy będą ich reprezentować w związku. Po to, żeby ludzie, którzy rozumieją specyfikę zawodniczą mieli wpływ na to, co dzieje się w związku, żeby nie byli tam sami działacze – wskazał minister Nitras. – Drugą kwestią, którą zablokował pan prezydent, jest obecność kobiet w związkach sportowych. To jest bardzo smutne – podkreślił.
I dodał, że w odrzuconej ustawie znalazły się także zapisy o prawie do „ochrony zawodniczek w okresie ciąży i po urodzeniu dziecka”.
– Dzisiaj każda Polka ma prawo w trakcie ciąży, po urodzeniu dziecka, do pełnej opieki prawnej, do świadczeń rok po urodzeniu dziecka, ale kobiety, które uprawiają sport wyczynowo, takiego uprawnienia nie mają. W ustawie zagwarantowaliśmy zrównanie praw zawodniczek z prawami innych kobiet, które są zatrudniane na podstawie umowy o pracę – stwierdził minister.
Nitras przekonywał, że nowelizacja ustawy o sporcie jest pierwszą próbą, „we współpracy z organizacjami pozarządowymi, z Rzecznikiem Praw Dziecka, wprowadzenia w polskim sporcie przepisów, które przeciwdziałają dyskryminacji, prześladowaniu seksualnemu”.
Jak tłumaczył minister sportu, „ustawa podnosiła również stypendia sportowcom – członkom kadr narodowych”.
– W Polsce wiele mówi się o karierze dwutorowej, żeby pomagać sportowcom, by potrafili odnaleźć się w nowej rzeczywistości po zakończeniu kariery. Wiele zależy od edukacji. Młody sportowiec musi dbać o swoją edukację, powinno nam zależeć na tym, żeby sportowcy kończyli maturę, szli na studia i zdobywali wykształcenie. Ustawa zakładała, że każdy student, każdy, kto zda maturę, a jest członkiem kadry narodowej, otrzyma dodatek finansowy. Pan Prezydent odmówił podpisania tych przepisów – wyjaśnił Nitras.
Justyna Kowalczyk-Tekieli, najlepsza polska narciarka, nazwała decyzję Dudy „najgorszym prezentem na święta, jaki mogłyśmy dostać”. Opublikowała w mediach społecznościowych apel do środowiska sportowego o nagłośnienie sprawy.
„Wprowadzenie kobiet do zarządów polskich związków sportowych, wsparcie zawodniczek w ciąży i sportowców kontynuujących naukę oraz walka z dyskryminacją to dzisiejsze priorytety. Nie pozwólmy, aby wprowadzenie tych zmian zostało zatrzymane” – skomentowała Kowalczyk-Tekieli. I podkreśliła, że „nie walczymy o przywileje, a o normalność".
Na jej apel szybko odpowiedziała tyczkarka Monika Pyrek, tenisistka Magda Linette, kolarka, medalistka olimpijska Maja Włoszczowska.
Tymczasem, zdaniem prezydenta Andrzeja Dudy, nowelizacja ustawy o sporcie może być niezgodna z konstytucją.
„Ustawodawca arbitralnie wprowadzając sposób wyboru części składu zarządu polskiego związku sportowego, może w ten sposób godzić w demokrację zrzeszeniową, nie pozwalając członkom polskiego związku sportowego na przyjęcie modelu najbardziej korzystnego w ich konkretnej sytuacji, a ponadto pozbawia ich jakiegokolwiek wpływu na wybór części składu zarządu, doprowadzając do ograniczenia autonomii decyzyjnej członków polskiego związku sportowego” - czytamy w oświadczeniu Kancelarii Prezydenta.
Wątpliwości Andrzeja Dudy budzą także wprowadzane przez ustawę sankcje za niewypełnianie przez związki sportowe obowiązków posiadania składu zarządu i organu kontroli wewnętrznej o określonym, ustawowym parytecie płci oraz obligatoryjnego członka zarządu w osobie zawodnika kadry narodowej. W takich bowiem przypadkach związek sportowy może zostać pozbawiony finansowania, czy współfinansowania ze środków budżetu państwa.
To nie pierwszy zgrzyt na linii Andrzej Duda – Sławomir Nitras. W połowie grudnia zarząd PKOl przyjął uchwałę rekomendującą zgłoszenie prezydenta Dudy na członka MKOl.
„Najpierw A. Duda załatwił stanowisko R. Piesiewiczowi. Teraz Piesiewicz w słabym stylu chce odwzajemnić się Dudzie. Wszystko odbywa się kosztem kompetentnej i konsekwentnie budującej swoją pozycję międzynarodową polskiej medalistki olimpijskiej. Kobiety. Brzydko się panowie bawicie” - napisał wówczas minister sportu na platformie X.
Dodał, że rekomendacja Dudy na członka MKOl odbędzie się kosztem Mai Włoszczowskiej. Była kolarka, dwukrotna wicemistrzyni olimpijska od 2021 działa w Komisji Zawodniczej MKOl i na tej podstawie ma status członka MKOl. Na Andrzeja Dudę i Radosław Piesiewicza spadła fala krytyki także ze strony środowiska sportowców, dziennikarzy, kibiców sportowych.
Otwarta wojna Sławomira Nitrasa z szefem PKOL-u, Radosławem Piesiewiczem trwa zresztą od miesięcy. Po słabym wyniku polskich sportowców na igrzyskach w Paryżu ujawniono wiele nieprawidłowości w związkach sportowych, rosły też kontrowersje wokół postaci samego Piesiewicza. Ostatnią odsłoną tej wojny była października decyzja ministerstwa sportu o zablokowaniu finansowania z budżetu państwa tych organizacji sportowych, które nie przestrzegają standardów transparentności.
Teraz, po skierowaniu przez Andrzeja Dudę nowelizacji ustawy o sporcie do TK, Sławomir Nitras postanowił napisać list do prezydenta Dudy.
Podkreśla w nim, że nowelizacja ustawy o sporcie realizuje zapisy Karty Olimpijskiej MKOI, która w art. 28 mówi: że misją MKOI jest „wspieranie i zachęcanie do promowania kobiet w sporcie na wszystkich poziomach i we wszystkich strukturach, mając na względzie realizację zasady równości kobiet i mężczyzn". Dalej, Sławomir Nitras pisze, że już w roku 2016 MKOI przedstawił wytyczne dla narodowych komitetów olimpijskich oraz federacji sportowych, w których „zaleca się ustalenie minimalnego celu 30-procentowej reprezentacji kobiet w swoich organach zarządzających do roku 2020 oraz przyjęcie towarzyszących środków, które pomogą im osiągnąć ten cel”.
- Te zalecenia są standardowymi zaleceniami fair play. Jeśli pan prezydent zamierza kandydować na członka MKOl i dzisiaj ma wątpliwość, czy te zasady są zgodne z naszym polskim prawem lub nie, a są zasadami fundamentalnymi w organizacji międzynarodowej, która wyznacza kierunki dla światowego sportu, to jest dla mnie zadziwiające i bardzo obniża szanse na to, by taka kandydatura była traktowana jako ważna, konstruktywna i wnosząca coś do MKOl-u, ponieważ ona idzie przeciwko temu, co MKOl zaleca – stwierdził w „Faktach po Faktach” Robert Korzeniowski, wielokrotny medalista olimpijski w chodzie sportowym.
Cóż, wprawdzie MKOl wydaje się być bliski sercu prezydenta Andrzej Dudy, ale chyba list ministra Nitrasa nie zrobi na nim wrażenia.
(PAP)
