Koniec chińskiego cudu?

Gordon G. Chang
Coraz więcej ekonomistów na Zachodzie jest przekonanych, że Chińczycy fałszują swoje statystyki dotyczące gospodarki. Ich dług wewnętrzny jest wyższy, a PKB niższe o co najmniej trzy punkty - twierdzi chiński ekonomista.

W książce "Era zawirowań" Alan Greenspan wskazuje jedyny kraj, który jego zdaniem mógłby w najbliższym ćwierćwieczu zagrozić światowemu prymatowi ekonomicznemu USA: Chiny. A przecież w kategoriach, które sam Greenspan uważa za kluczowe dla sukcesu gospodarczego (prawo własności, ustrój przedstawicielski i praworządność), Chiny prezentują się słabo. Książka Greenspana nasuwa zatem pytanie, czy Chiny mogą prześcignąć USA gospodarczo bez zmian w systemie politycznym.

Wskaźniki ekonomiczne na razie zdają się potwierdzać prognozę Greenspana. Od 1978 r., kiedy władzę objął Deng Xiaoping i zapoczątkował reformy gospodarcze, według danych chińskie PKB rośnie średnio o 9,8 proc. rocznie, a na dodatek przyspiesza: w 2005 r. wyniósł 10,2, a w kolejnych latach 11,1 i 11,4 proc.

Chiński sukces ekonomiczny jest obecnie postrzegany jako "efekt" połączenia kapitalistycznych zasad z totalitarno-autorytarną polityką - połączenia zwanego konsensusem pekińskim. Jak pisze ekspert od Państwa Środka Andrew Nathan, w powszechnej opinii "systemy autorytarne są ze swej istoty kruche" i nie sprzyjają wzrostowi zamożności, ale "ten konkretny system autorytarny okazał się wytrzymały na wstrząsy".

Czy nadal będzie przejawiał tę wytrzymałość? Eksperyment z wmontowaniem mechanizmów wolnorynkowych w marksistowską strukturę ma pionierski charakter. Komunistyczna Partia Chin zrealizowała długofalowy program gaige kaifang, "reformy i otwarcia na świat". Dzisiejszy rozwój jest w większości wynikiem tamtych reform. Ale co z jutrem? Czy chiński system polityczny jest w stanie podjąć niezbędne reformy?

Niezależnie od tego, jaki będzie ostateczny bilans ekonomiczny, nie ulega wątpliwości, że przeprowadzona przez partię restrukturyzacja gospodarki doprowadziła do głębokich zmian społecznych. Ogromna większość chłopów nie pracuje już niewolniczo w państwowych gospodarstwach, lecz uprawia własną ziemię i ponosi odpowiedzialność za swoje utrzymanie.

Robotnicy, nawet ci zatrudnieni w przedsiębiorstwach państwowych, rzadko są skołchozowani w przyfabrycznych miasteczkach, jak to dawniej bywało. Przede wszystkim zaś dawne mechanizmy kontroli społecznej, której symbolem były zakładowe i dzielnicowe organizacje partyjne nadzorujące większość aspektów życia, praktycznie nie istnieją. Pekin poszedł w drugą skrajność, demontując system opieki społecznej od kołyski do grobu, który kiedyś był znakiem firmowym maoizmu. Państwo chińskie zapewnia dzisiaj znacznie mniej świadczeń społecznych niż większość zachodnich demokracji.

Utrata przez partię kontroli nad społeczeństwem chińskim (bezpośredni rezultat trzech dekad zmian gospodarczych) sprawiła, że w kręgach władzy panuje niepewność i lęk. To z kolei poskutkowało wyraźnym spadkiem tempa reform gospodarczych, który po raz pierwszy dał się zauważyć pod rządami Jianga Zemina, a dzisiaj, za Hu Jintao, jest jeszcze wyraźniejszy. Państwo znajduje się w stanie zaklinowanej transformacji. Urzędnicy prawie codziennie ogłaszają jakieś zmiany przepisów, lecz wiele z nich trudno uznać za reformy. Większość jest tylko grą na czas.

Rząd może sobie na to pozwolić dzięki zainicjowanemu w 1998 r. gigantycznemu programowi fiskalnego pobudzania gospodarki, który miał ją uchronić przed "zapaścią", jak się wyraził ówczesny premier Zhu Rongji. Program jest kontynuowany do dziś. W ubiegłym roku wydatki budżetowe stanowiły jedną czwartą PKB.

Taki stan rzeczy nie może trwać bez końca. Rząd chiński nie jest w stanie na dłuższą metę efektywnie zarządzać alokacją kapitału. Stymulacja fiskalna jest coraz gorsza: coraz więcej juanów ugania się za coraz mniej licznymi rentownymi inwestycjami. Dług publiczny trzykrotnie przekroczył poziom 60 proc. PKB - na całym świecie uznawany za alarmowy - i stale rośnie. Szacuje się, że złe lub niepewne długi w bilansach banków państwowych i rządu centralnego mogą wynosić aż 1,2 bln dol. Ponadto Pekin manipuluje kursem chińskiej waluty. Skutkuje to wysoką inflacją oraz bąblami spekulacyjnymi na giełdzie i rynku nieruchomości.

Istnieje oczywista alternatywa dla tej destabilizującej polityki, a mianowicie realizacja autentycznych reform. Należy jednak wątpić, czy władze chińskie mogą i chcą wejść na tę drogę. Jednym z filarów prawdziwej gospodarki rynkowej jest praworządność, a to oznaczałoby konieczność instytucjonalnego ograniczenia kompetencji państwa. Tymczasem KPCh chce pozostać ponad prawem. Reformy utrudnia również korupcja, która trawi chińskie społeczeństwo i sfery urzędnicze. Aby nastąpił tutaj postęp, musiałyby się wydarzyć dwie mało prawdopodobne rzeczy.

Po pierwsze, niezależni prokuratorzy musieliby mieć możliwość ścigania wysokich urzędników i stawiania ich przed niezawisłymi sądami - a do tego nie dojdzie, dopóki partia nie podporządkuje się zasadom praworządności. Po drugie, należałoby wyeliminować z gospodarki "rogatkowe", na każdym kroku pobierane przez biurokratów, czemu na razie skutecznie się opierają.

Nieżyjący już dygnitarz Chen Yun doskonale podsumował ten dylemat: "Brak walki z korupcją doprowadziłby do zniszczenia kraju. Walka z korupcją doprowadziłaby do zniszczenia partii". Chiny dokonały wyboru.

Partia nie jest też w stanie przeprowadzić innej niezbędnej reformy: likwidacji firm państwowych. Dawniej Pekin sprzedawał, łączył albo zamykał dziesiątki tysięcy zakładów.

Teraz ogłosił zmniejszenie liczby przedsiębiorstw kontrolowanych przez rząd centralny ze 152 do 80 w ciągu trzech lat, ale jednocześnie intensyfikuje wysiłki na rzecz zapewnienia państwowym firmom dominującej pozycji i zwiększa swoje udziały w nich. Czy partia to zrekompensuje, dopuszczając większy rozwój różnych sektorów prywatnych? Również mało prawdopodobne. Kilka lat po otworzeniu drzwi krajowym przedsiębiorcom władze chińskie zaczęły się ich obawiać i wprowadzają preferencje dla kapitału zagranicznego.

Zasadniczy problem można streścić następująco: partia próbuje zreformować system, który jest z gruntu niereformowalny. Jak pokazał Joshua Muravchik w "Heaven on Earth", nigdzie socjalizm nigdy nie sprawdzał się dłużej niż przez jedno pokolenie. Po trzech dekadach zmian w Chinach wdrożono prawie wszystkie łatwe reformy. Większość pozostałych groziłaby upadkiem reżimu, toteż partia nie chce i nie może ich zrealizować.

Chińczycy z pewnością nie mogą narzekać na brak trudnych problemów. Jednym z nich jest potrzeba znalezienia około biliona dolarów na zobowiązania socjalne. Kolejny to skutki skandali z toksycznymi zabawkami, pastą do zębów i oponami.

Partia zareagowała histerycznie, skazując na śmierć paru urzędników, wprowadzając odwetowe zakazy importu i de klarując, że wojna z niebezpiecznymi produktami zakończyła się "całkowitym sukcesem". I wreszcie chyba najpoważniejszy problem: degradacja środowiska naturalnego. Wszystkie te problemy są skutkami ubocznymi wzrostu gospodarczego. Żadnym z nich nie można się zająć, ponieważ partia ma obawy, że spowolniłoby to rozwój, który po upadku wiary w komunizm stanowi jej główny mandat do sprawowania władzy.

Zaślepieni chińskim postępem zachodni komentatorzy nie zwracają uwagi na te zawirowania, ale nie ma wątpliwości, że powstaje nowy rozdział w historii narodu chińskiego, który podważy optymistyczne oczekiwania co do przyszłości tego kraju.

* Gordon G. Chang - prawnik i ekonomista. Autor bestselleru "Coming Collapse of China"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl