W codziennym życiu złamanie komuś nosa lub nogi albo spowodowanie innego uszczerbku na zdrowiu może spowodować, że osoba poszkodowana skieruje sprawę do sądu, wytaczając sprawcy np. proces karny. Tymczasem w sporcie - gdzie dochodzi do kontaktu pomiędzy zawodnikami - urazy, złamania, a nawet bardzo poważne uszkodzenia ciała do rzadkości nie należą. Zarówno amatorscy, jak i zawodowi sportowcy, nie są zazwyczaj jednak za takie czyny pozywani z paragrafów karnych. Dlaczego tak się dzieje?
Ochronę zawodnikom w tej sferze zapewnia pewna instytucja, która nie jest wprost zapisana w żadnej ustawie, wypracowali ją sami prawnicy. Jest to tzw. okoliczność wyłączająca karną bezprawność czynu, która nosi nazwę kontratypu ryzyka sportowego.
Co to jest kontratyp ryzyka sportowego?
- Podczas zawodów sportowych często dochodzi sytuacji, w których jeden z zawodników doznaje uszkodzenia ciała na skutek działań innego zawodnika. Inaczej niż w codziennym życiu, sytuacja taka bardzo rzadko prowadzi do poniesienia odpowiedzialności karnej przez sprawcę. Wynika to z przyjmowanego w orzecznictwie kontratypu tzw. ryzyka sportowego. Kontratyp jest instytucją prawa karnego, wyłączającą bezprawność zachowania, które w innych okolicznościach mogłoby zostać ukarane. Upraszając, stwierdzenie kontratypu powoduje, że sprawca nie zostanie skazany - tłumaczy aplikant adwokacki Jakub Wieczerzak z kancelarii Sowisło Topolewski.
Ekspert wskazuje, że w kwestii kontratypu nadal aktualny pozostaje wyrok Sądu Najwyższego z dnia 27 kwietnia 1938 roku (sygn. akt II K 2010/37), "w którym Sąd przyjął, że jeżeli zawodnik stosuje się do reguł gry (nie fauluje) i ma na celu prowadzenie uczciwej rywalizacji sportowej, to nie będzie odpowiadać za swoje zachowanie na gruncie prawa karnego".
- Jeżeli jednak łamie reguły gry albo działa w celu innym, aniżeli wykonywanie gry w sposób uczciwy, może podlegać represji karnej - podkreśla prawnik.
Brutalny faul Witsela na Wasilewskim
Jak taki kontratyp ryzyka sportowego działa w praktyce? Maciej Żyłka, redaktor naczelny serwisu PrawoSportowe.pl, w rozmowie z i.pl przywołuje brutalny faul piłkarski sprzed 13 lat, w którym poszkodowanym był polski zawodnik.
- Jednym z najgłośniejszych przypadków piłkarskich, w którym doszło do ciężkiego uszkodzenia ciała, miał miejsce przed laty podczas rozgrywek ligi belgijskiej. W 2009 roku w czasie meczu Standardu Liege z Anderlechtem Bruksela 20-letni pomocnik Axel Witsel (ze Standardu) brutalnie sfaulował Marcina Wasilewskiego [atakując w rozbiegu wyprostowaną nogą złamał w dwóch miejscach nogę Polaka; Belg otrzymał za to czerwoną kartkę - red.]. Gdyby ktoś dokonał podobnego czynu w życiu codziennym to mamy ciężkie uszkodzenie ciała, znaczący rozstrój zdrowia i długotrwałe leczenie - wskazuje Żyłka.
Brutalny faul Witsela na Wasilewskim
- Organ dyscyplinarny właściwy do rozpatrywania spraw dyscyplinarnych z zakresu rozgrywek piłkarskiej ekstraklasy Belgii ostatecznie ocenił czyn Witsela jako delikt dyscyplinarny w rozumieniu obowiązujących dla belgijskiej ekstraklasy przepisów dyscyplinarnych i nałożył na zawodnika karę dyskwalifikacji w liczbie 11 meczów. Za złamanie nogi Wasilewskiemu Belg nie odpowiedział karnie, bo uchronił go przed tym właśnie kontratyp ryzyka sportowego - wyjaśnia ekspert.
Dodaje, że w kontekście kontratypu ryzyka sportowego ciekawa jest kwestia rajdów i wyścigów samochodowych, które rozgrywane są także na drogach publicznych.
- Jeśli podczas takiej imprezy sportowej dojdzie do nieszczęśliwego wypadku, wówczas bezprawność czynu wyłączona jest na podstawie kontratypu. Zupełnie inna sytuacja ma miejsce wówczas, gdy rajdowiec postanowi zrobić sobie trening i na drodze publicznej trzy dni przed zawodami, jadąc np. 200 km/h spowoduje groźny wypadek, w którym ktoś inny zostanie ranny. Wówczas kontratyp ryzyka sportowego go nie chroni - podkreśla Żyłka.
Kiedy sportowiec chroniony jest przed odpowiedzialnością karną?
Ekspert wskazuje, że kontratyp ryzyka sportowego jest skuteczny w momencie, gdy spełnione są łącznie cztery przesłanki.
- Po pierwsze, dyscyplina sportowa musi być legalna, czyli organizowana przez np. związek sportowy lub międzynarodową federację, która zajmuje się daną dyscypliną. Z ochrony prawnej na podstawie kontratypu ryzyka sportowego nie korzystają np. amatorskie pojedynki na noże kuchenne - mówi Żyłka.
Drugim wymogiem jest istnienie celu sportowego, a więc m.in. współzawodnictwo według reguł spisanych w jakichś przepisach, regulaminach rywalizacji w poszczególnych dyscyplinach sportowych.
- W piłce nożnej mamy np. podział na klasy rozgrywkowe, terminarz spotkań ligowych, zasady punktowania zwycięstwa, remisu, porażki, szczegółowe przepisy meczowe, itd. Kibicowska "ustawka" zorganizowana gdzieś przy autostradzie, w której dochodzi do starć i regularnej bójki, w żadnym wypadku celu sportowego nie ma - tłumaczy ekspert.
Trzeci wymóg stanowi, że "osoba, która uczestniczy w rozgrywkach danej dyscypliny, musi wyrazić dobrowolną zgodę na udział we współzawodnictwie, co wiąże się m.in. z akceptacją pewnego ryzyka".
- Czwartą przesłanką jest to, że zawody sportowe muszą się odbywać zgodnie z zasadami charakterystycznymi dla danej dyscypliny. Chodzi tu np. o gwizdek sędziego piłkarskiego czy koszykarskiego oznaczającego rozpoczęcie, zatrzymanie albo koniec meczu - podkreśla Żyłka.
- Po łącznym spełnieniu tych przesłanek możemy mówić o wyłączeniu bezprawności czynu na podstawie kontratypu ryzyka sportowego - podsumowuje ekspert.
Słynna walka Mike Tyson - Evander Holyfield, czyli odgryziony kawałek ucha
Na drastyczne przykłady przekroczenia granic rywalizacji sportowej w walkach bokserskich wskazuje aplikant adwokacki Bartłomiej Ceglarski z kancelarii Kopeć Zaborowski.
- Jednym z najbardziej rozpoznawalnych przykładów przekroczenia granic ryzyka sportowego jest przypadek odgryzienia przez Mike’a Tysona kawałka małżowiny usznej Evanderowi Holyfieldowi w walce bokserskiej, która odbyła się w Las Vegas w 1997 roku. Komisja stanowa ukarała Tysona najwyższą możliwą karą – odebraniem 10 procent wypłaty, czyli w tym wypadku trzech milionów dolarów. Tyson nie poniósł jednak żadnej odpowiedzialności karnej za swój czyn – wynikało to najprawdopodobniej z postawy przeciwnika, który niezbyt przejął się utratą kawałka ucha - tłumaczy prawnik.
- Jednakże gdyby sytuacja ta miała miejsce na terenie Polski, wówczas Tyson takiej odpowiedzialności karnej z pewnością mógłby podlegać, choćby z art. 157 § 1 Kodeksu karnego., tj. za spowodowanie tzw. średniego uszczerbku na zdrowiu. Co istotne, przestępstwo to ma charakter przestępstwa ściganego z urzędu, co oznacza, że dla samego wszczęcia postępowania znaczenia nie miałaby postawa pokrzywdzonego - wyjaśnia ekspert.
Rękawica nasączona roztworem gipsu i śmierć zawodnika
Dodaje, że "prawo karne w takich sytuacjach jest stosowane niezwykle ostrożnie – niemniej jednak bywają przypadki, aż tak jaskrawe, że jego zastosowanie staje się konieczne".
- Jedną z takich sytuacji może być nieco już zapomniana, a mająca miejsce w 1986 r. walka bokserska Luis Resto – Billy Collins Jr. Faworytem tej walki był Collins, jednak Resto wraz ze swoim trenerem mieli swój plan. Resto do walki stanął wyposażony w rękawice nasączone substancją przypominającą roztwór gipsowy. Collins na skutek potężnych ciosów doznał potwornych obrażeń i trwałego uszczerbku na zdrowiu. Za swoje zachowanie zarówno Luis Resto jak i jego trener zostali skazani na wysokie kary pozbawienia wolności. Resto opuścił więzienie po 2,5 roku - wskazuje Ceglarski. - Collins nigdy nie pozbierał się po tamtym zdarzeniu. 6 marca 1984 r., wsiadł do auta i wjechał prosto w ścianę, ginąc na miejscu. Prawdopodobnie było to samobójstwo - dodaje.
Pudzian i Chalidov zdradzają tajemnice. Jest już nowy Fight Raport [WIDEO]

lena