Północnokoreański dyktator znów zakpił z całego świata. Osobiście nadzorował przeprowadzenie testu nowej broni, która miała "potężną głowicę".
Reżimowe media nie podały szczegółów próby, zdaniem zachodnich ekspertów ćwiczono odpalanie nowych pocisków krótkiego zasięgu z lądu, morza lub powietrza. Kim Dzong Un był wyraźnie zadowolony z testów nowej broni taktycznej i może to oznaczać powrót również do prób z bronią jądrową i rakietami balistycznymi.
Od pierwszego szczytu Donalda Trumpa z Kim Dzong Unem latem 2018 roku w Singapurze Korea Północna powstrzymywała się z testowaniem najgroźniejszych broni. Amerykański prezydent uznał to za swój wielki sukces, chwalił się, że dzięki jego rozmowom świat wreszcie odetchnął.
Drugi szczyt amerykańsko-północnokoreański w Hanoi w lutym tego roku Donald Trump przerwał. Najważniejszy cel, na jakim zależało amerykańskiemu prezydentowi - pozbycie się broni nuklearnej na Półwyspie Koreańskim - nie wypalił.
W tym samym czasie zachodnie źródła donoszą o katastrofalnym stanie gospodarki Korei Północnej. Wznowienie prób rakietowych oznacza, że Pjongjang nie ma co liczyć na pomoc ze strony Zachodu. Na dodatek komunistyczny skansen jest obłożony surowymi zachodnimi sankcjami i każda kolejna próba z nową bronią oznacza oddalenie szansy na zniesienie międzynarodowych restrykcji.
POLECAMY:
