- Jesteśmy na granicy wydolności - mówi dr Tadeusz Jędrzejczyk, dyrektor Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego. - Bardzo liczymy na uruchomienie dodatkowych łóżek na oddziałach intensywnej terapii Miejmy nadzieję, że dodatkowe miejsca zostaną utworzone w porę i na czas, a wirus poczeka.
Eksperci podkreślają, że przychodzące do nas codziennie informacje o liczbie stwierdzonych przypadków koronawirusa tak naprawdę nie odzwierciedlają skali problemu.
- Między 60 a 80 proc. osób przechodzi zakażenie SARS-CoV-2 bezobjawowo lub prawie bezobjawowo - tłumaczy dr Jędrzejczyk. - W tej sytuacji ponad 200 potwierdzonych nowych zakażeń dziennie oznacza, że tak naprawdę doszło do 600, 800, a nawet tysiąca zakażeń. Większość wśród potwierdzonych pacjentów przechodzi chorobę w domu, kilka procent wymaga leczenia szpitalnego, a 1-2 proc. - respiratoterapii. Otąd wniosek, że wśród 228 osób z Pomorza, o których mówił piątkowy raport inspekcji sanitarnej, prawdopodobnie 2-3 będą wymagały respiratora w krótszym lub dłuższym czasie rozwoju choroby. Idąc dalej - trzeba założyć, że 100 osób zakażonych dzisiaj może oznaczać 130 do 150 za tydzień, jeśli szybkość rozwoju epidemii nie zwolni.
Nowe strefy czerwone i żółte! Lista obostrzeń. Restrykcje w ...
Nic więc dziwnego, że w szpitalach nie ubywa najbardziej zagrożonych pacjentów ciężko przechodzących COVID i praktycznie umieszczenie ich pod respiratorami jest trudne. W szpitalu zakaźnym nie ma już wolnych respiratorów, w Kościerzynie zajęte są cztery na siedem. Przy czym w kościerskim szpitalu na oddziale wewnętrznym leży ponad 30 osób z potwierdzonym zakażeniem, z których część jest w stanie granicznym i może w każdej chwili wymagać tlenoterapii.
W tej trudnej sytuacji dyrekcja spółki Copernicus podjęła decyzję o wydzieleniu w budynku przy Powstańców Warszawskich 30 miejsc dla pacjentów chorych na COVID, w tym trzech łóżek z respiratorami. Nie ma jednak szans, by szpital zaczął przyjmować chorych już w weekend.
- Miejsca w szpitalu im. Kopernika są w trakcie uruchamiania - twierdzi dr Jędrzejczyk. - Oddział zacznie przyjmować pacjentów dopiero w przyszłym tygodniu. Warto podkreślić, że te nowe oddziały są wykrojone kosztem działającej dotychczasowo interny.
Jeszcze przed kilkoma dniami alarmowaliśmy, że na Pomorzu pozostały tylko cztery respiratory dla pacjentów z koronawirusem.
Dr Jerzy Karpiński, pomorski lekarz wojewódzki informuje, że sytuacja nieco się poprawiła - na pacjentów w najbliższy weekend będzie czekać 11 wolnych respiratorów .
- W Szpitalu Marynarki Wojennej były dwa respiratory, ale wojewoda podjął decyzję, by od poniedziałku szpital dysponował już ośmioma respiratorami - mówi. - Ponadto w województwie pomorskim mamy jeszcze 230 wolnych urządzeń stacjonarnych i przenośnych. Gdzie będzie potrzeba, uzupełnimy sprzęt.
Największa trudność jest z personelem - brakuje anestezjologów i pielęgniarek anestezjologicznych. Przy czym przepisy mówią o konkretnej liczbie pielęgniarek i lekarzy wymaganych do obsługi sprzętu. Podczas piątkowej telekonferencji wojewoda pomorski zwrócił się do wiceministra zdrowia Waldemara Kraski, by w trudnej sytuacji rozważyć zmianę tych rozporządzeń.
Pojawiają się również głosy, że w miarę wzrostu liczby zakażonych stworzyć na Pomorzu szpital polowy dla chorych na COVID. Padła na wet propozycja, żeby np. wykorzystać w tym celu obiekty Targów Gdańskich.
Najnowsze informacje z województwa
- Dodatkowy szpital na Pomorzu nie wchodzi w grę - mówi lekarz wojewódzki. - Byłaby to sytuacja skrajna, gdybyśmy okazali się niewydolni. Wszystkie szpitale mają powierzone zadania i przyjęły je. Będziemy starał się zwiększać zakres bezpieczeństwa chorych. Wojewoda wystąpił do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji o zgodę uruchomienie izolatorium dla 150 chorych w sanatorium MSWiA w Sopocie. Stanowiłoby to duże odciążenie dla szpitali. W sanatorium pracują lekarze, pielęgniarki, są tam pomieszczenia jedno i dwuosobowe. Pacjenci ze wstępnymi objawami, bez potwierdzenia, mogliby być tam lokowani.
Dr Karpiński jest przekonany, że w najbliższy weekend nie dojdzie do załamania systemu opieki nad chorymi na koronawirusa.
- Jesteśmy w kontakcie z dyrektorami szpitali - mówi. - Stale wymieniamy informacje, lekarze naczelni szpitali mają mieć włączone telefony, by można było szybko podejmować decyzje w sprawie przyjęć pacjentów. Mogę obiecać, że nawet jeśli nie będzie odpowiednich rozporządzeń czy przepisów, będziemy najpierw podejmować decyzje ratujące ludzi.
