Prawdziwy horror zgotowali swoim podopiecznym opiekunowie rodzinnego domu dziecka w Świerklańcu. Kazali im klęczeć nago z rękami podniesionymi do góry, krępowali im ręce taśmą klejącą, zamykali w pokoju, a nawet odmawiali posiłku. Pod koniec kwietnia policja zatrzymała Annę i Wiktora P., którym już postawiono zarzuty fizycznego i psychicznego znęcania się nad podopiecznymi. Małżonkom grozi 5 lat więzienia.
Nieposzlakowana opinia
Rodzinny dom dziecka w Świerklańcu działa od 2004 r. Anna i Wiktor P. od 2001 r. prowadzili pogotowie rodzinne dla Piekar Śląskich, jednak ich umowa z miastem wygasła. Od tego czasu zajmowali się rodzinnym domem dziecka w powiecie tarnogórskim.
Sprawę na policję zgłosił kurator, który zajmował się biologicznymi rodzinami dwójki z byłych podopiecznych rodziny zastępczej. Dzieci opowiedziały o znęcaniu się swoim biologicznym rodzicom, a ci przekazali sprawę kuratorowi.
Policyjne dochodzenie trwało od jesieni zeszłego roku. Przesłuchano m.in. nauczycieli ze szkół, do których uczęszczały dzieci.
- Podopieczni rodzinnego domu dziecka w Świerklańcu mieli bardzo dobrą opinię. Zawsze byli czysto ubrani, nie było problemów z higieną oraz nauką - mówi podkom. Rafał Biczysko, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Tarnowskich Górach.
Dom dziecka w Świerklańcu cieszył się jak dotąd nieposzlakowaną opinią. Często odwiedzali go przedstawiciele lokalnych władz samorządowych, np. przy okazji kolejnej rocznicy powstania domu. Przewijały się tam również służby ratownicze, w tym straż pożarna, która w zeszłym roku ufundowała placówce czujkę tlenku węgla w ramach akcji "Nie dla czadu" oraz gaśnicę. Tymczasem rzeczywistość okazała się inna. - Akcja zatrzymania podejrzanych i przeniesienia podopiecznych do innych domów dziecka przebiegła bez problemów. Można nawet powiedzieć, że dzieci bardzo wylewnie żegnały się ze swoimi opiekunami - mówi Biczysko. - Trzeba jednak wziąć pod uwagę fakt, że podopieczni pochodzą z trudnych rodzin. Często mogą sobie nie zdawać sprawy z tego, co naprawdę jest normalne - uważa rzecznik policji w Tarnowskich Górach.
Znęcali się i robili zdjęcia
To, co znaleźli policjanci w komputerach znajdujących się w domu dziecka, mogło wręcz przerazić. Choć dyski twarde zostały wyczyszczone z praktycznie wszystkich plików, biegłym udało się odzyskać część fotografii. To na nich opiekunowie uwieczniali kary, jakie stosowali wobec dzieci.
- Chodzi o około 90 tys. plików zdjęciowych i filmowych, jakie zostały z komputerów wykasowane. Spośród kilku tysięcy, które zostały już przejrzane, kilkadziesiąt dotyczyło stosowania przemocy wobec dzieci. Wciąż trwa jednak odzyskiwanie danych i nie możemy wykluczyć, że pojawią się nowe wątki w prowadzonym śledztwie - mówi podkom. Biczysko.
Rodzicom zastępczym już postawiono zarzuty z art. 207 Kodeksu karnego, który mówi o znęcaniu się nad najbliższymi. Grozi za to do 5 lat więzienia.
- Na podstawie zebranego materiału opiekunom postawiono zarzuty dotyczące 5 podopiecznych, przebywających w domu dziecka w latach 2013-2014. Trwają przesłuchania i nie możemy wykluczyć rozszerzenia zarzutów o kolejnych poszkodowanych - mówi Beata Huras, zastępca prokuratora rejonowego w Tarnowskich Górach.
W świerklanieckim domu dziecka przebywało 8 podopiecznych. Są to osoby w wieku od 9 do 17 lat.
Odpowiedni system?
Anna i Wiktor P. nie przyznają się do stawianych im zarzutów.
- Oboje twierdzili, że wprowadzony przez nich system kar jest prawidłowy. Przyznali jednak, że czasem ciężko im było dać sobie radę z ósemką podopiecznych - mówi Beata Huras.
Na razie prokuratura zastosowała wobec opiekunów środek zapobiegawczy w postaci dozoru (dwa razy w tygodniu muszą stawić się na policji) oraz zakazu zbliżania się do byłych podopiecznych. Dzieci z domu dziecka zostały przeniesione do innych placówek.
Fakty
Media nagłośniły wiele przypadków złego traktowania dzieci w rodzinach zastępczych. Niestety, niewiele to zmienia. Najczęściej zawodzi system kontroli. Oto przykłady:
Jan i Bożena A. z Łęczycy są oskarżeni o znęcanie się nad 9 dzieci i wykorzystywanie seksualne 7 z nich. Matce zastępczej grozi do 5 lat więzienia, ojcu - do 12 lat.
W Radawcu 37-letnia Małgorzata P. i jej mąż 41-letni Witold P. zostali oskarżeni o znęcanie się nad dwunastką dzieci. Dzieci były bite pięścią po głowie, szarpane za uszy i włosy, popychane. Zamykano je, zabraniano korzystania z toalety bez zezwolenia. Ograniczano im jedzenie, dostęp do zabawek, kąpieli.
W Ostrowie Wielkopolskim 43-letnia kobieta i starszy od niej o cztery lata mąż (były ksiądz) zdaniem prokuratury znęcali się psychicznie i fizycznie nad czwórką dzieci. Stosowali okrutne kary cielesne. Dzieci były bite, kopane, przywiązywane do krzesła i zmuszane do klęczenia. Ubliżano im i grożono wywiezieniem do lasu.
W Kędzierzynie-Koźlu opiekun bił 8-letniego chłopca w brzuch, znęcał się nad nim psychicznie. Upośledzony chłopiec był krzykiem i groźbą bicia zmuszany do czytania i karany, gdy tego nie robił. Tymczasem okazało się, że nie znał wszystkich liter. AMC
*Wojna kiboli z policją w Knurowie po śmierci 27-latka WIDEO + ZDJĘCIA
*Gdzie jest burza? Gwałtowny deszcz i grad [MAPA BURZOWA POLSKI ONLINE, RADAR BURZOWY]
*Matura 2015 bez tajemnic: PYTANIA + ARKUSZE + ODPOWIEDZI
*NA ŻYWO Akcja ratunkowa w KWK Wujek Śląsk trwa. Szukają 2 górników
*Nowe becikowe: 1 tys. zł przez 12 miesięcy ZASADY + DOKUMENTY
*Śląsk Plus. Zobacz nowe wydanie interaktywnego tygodnika o Śląsku