Wielu ekspertów, a przede wszystkim bukmacherów – a ci mylą się najrzadziej – obstawia, że zwycięzca zostanie wyłoniony z duetu Lech Poznań – Raków Częstochowa. Za takim rozwiązaniem przemawia nie tylko tabela, w której Kolejorz jest liderem 2 punkty przed Medalikami, ale także fakt, że dwaj inni groźni konkurencji będą trwonili siły w Lidze Konferencji Europy. A i zaplanowany w końcówce lutego ćwierćfinał Pucharu Polski będzie kosztował Legię i Jagiellonię wiele nerwów. Już zresztą kosztuje, bo doszło do zainicjowanych przez klub z Białegostoku przepychanek w sprawie konkretnej daty. Tymczasem Lech i Raków mogą się skoncentrować wyłącznie na lidze, co rzeczywiście stawia te drużyny w nieco uprzywilejowanej sytuacji w wyścigu, którego stawką jest tytuł mistrza Polski.
Wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi?
Nie zapominajmy jednak, że w PKO Ekstraklasie bardzo często logiczne przesłanki nie mają zastosowania. A jeśli już w Legii zdecydowano się na sezon na wariackich papierach, a niewątpliwie ma to miejsce, to jest chyba… najlepsza okoliczność, aby – wbrew nawet zdrowemu rozsądkowi – właśnie zespół z Łazienkowskiej rozepchnął się łokciami na ligowej scenie. Po prawdzie bowiem, gdyby w stołecznym klubie wszystko odbywało się zgodnie z przyjętymi normami, to Goncalo Feio nie miał prawa zostać trenerem. A został. Mimo ogólnie znanych problemów z panowaniem nad emocjami, których już w Legii także co najmniej kilkukrotnie nie utrzymał na wodzy. W standardowych okolicznościach przyrody szkoleniowiec nie wykonałby bezkarnie ruchów, które przyczyniły się do wyrzucenia z posady dyrektora sportowego, który - mocno ryzykując – na niego postawił. A Feio przyczynił się do spieszenia Jacka Zielińskiego z dotychczas pełnionej roli. Portugalczyk starł się także na forum szatni z właścicielem klubu Dariuszem Mioduskim i nie stracił roboty, co także jest zdarzeniem niezwykłym. Zatem?
Legia nie poszalała dotąd na rynku transferowym, choć uzupełniła skład Wahanem Biczachczianem, jej „sportową wartość mają podnieść przede wszystkim powroty kontuzjowanych w minionej rundzie graczy”. Jeśli jednak w szaleństwie jest metoda, to ten sezon powinien należeć właśnie do Legii. W Lidze Konferencji Europy już należy, a dwa trofea w kraju pozostają w zasięgu drużyny Feio. Nawet jeśli powyższa argumentacja wymknęła się zdrowemu rozsądkowi. A może właśnie z tego powodu…
Byli chętni, ale nit nie chciał sprzedać klubu
Nie będę w tym momencie typował, kto zostanie zdegradowany, bo nie można wykluczyć, że walka „o spadek” jak mawiał śp. Franz Smuda, rozegra się nie tylko na boiskach. Nie wszyscy mają środki na funkcjonowanie w PKO Ekstraklasie, ale – co dziwi najbardziej – w zasadzie nikt nie chciał sprzedać akcji, mimo że w okresie jesienno-zimowym pojawili się kontrahenci z gotówką udokumentowanego pochodzenia. To już jednak temat na osobne opowiadanie…
