Włosi za wszelką cenę chcieli wypchnąć Nicolę do Galatasaray Stambuł, na pewnym etapie rozmów ochotę na przeprowadzkę do Turcji miał również kadrowicz Probierza. Ostatecznie Zalewski uznał jednak, że korzystniejsze z jego punktu widzenia będzie wypełnienie kończącego się za rok kontraktu w Italii. A gdy miliony euro (około dziesięciu) nie popłynęły na konto Giallorossich, tak mocno rozsierdziło to głównych decydentów Romy, że momentalnie odesłali Zalewskiego do Klubu Kokosa. Czyli daleko od pierwszego zespołu…
We Włoszech dzikie zwyczaje na porządku dziennym
Wyszło zatem na to, że na Półwyspie Apenińskim, a w każdym razie na odcinku futbolowym, nadal obowiązują cokolwiek dzikie zwyczaje, których rozkwit w Polsce datuje się na rządy Józefa Wojciechowskiego w stołecznej Polonii. Choć nikt nie powinien mieć wątpliwości, że zawodnik miał prawo podejmując tak ważną decyzję kierować się własnym (nie zaś Romy, która tego lata miała w zasadzie ostatnią okazję, aby na karcie Zalewskiego dobrze zarobić) interesem.
Oczywiście, należy zadać pytanie, czy Nicola – biorąc pod uwagę, że choćby po przypadkach Piotra Zielińskiego na finiszu pobytu w Neapolu musiał zdawać sobie sprawę z istniejącego ryzyka – wybrał najlepszą drogę rozwoju kariery? Krótkookresowo w Stambule (biorąc pod uwagę doborowe towarzystwo w Galatasaray) sportowo na pewno by nie stracił. Finansowo nawet by zyskał. Z drugiej jednak strony – trudno oczekiwać, aby 22-letni piłkarz ukształtowany we Włoszech, który od dziecka marzył o grze w Serie A, chciał na długie lata udawać się na emigrację do Turcji. I zapewne właśnie dla tego Zalewski na szali postawił cały rozpoczęty niedawno sezon, który może być dla niego zupełnie stracony…
Problem Nicoli to sprawa wręcz... narodowa
A to naprawdę najgorsza z możliwych informacja dla Probierza. Sprawa dotyczy przecież najlepszego we wrześniowych meczach reprezentacji Polski zawodnika, i najlepszego jej dryblera. Selekcjoner po powrocie z Euro’24 przekonywał, że bez wygranych pojedynków na skrzydłach trudno będzie o gole w rywalizacji zespołów narodowych. Tymczasem Biało-Czerwoni bez Zalewskiego w starciach ze Szkocją i Chorwacją nie mieliby nic do zaproponowania w tym aspekcie rywalizacji. Dosłownie nic.
Nicola ma niesamowite pokrętło w nodze i wprost proporcjonalną piłkarską wyobraźnię. I to dzięki tym przymiotom niemal w pojedynkę wygrał nam spotkanie w Glasgow. Tyle że, aby cieszyć oczy kibiców i być wartością dodaną w drużynie narodowej, musi regularnie grać w klubie. Jak bardzo na jakości tracą bowiem gracze pozbawieni rytmu meczowego przekonaliśmy się we wrześniu aż nadto boleśnie na przykładach Jakuba Kiwiora i Jabuba Modera, którzy uchodzą za zawodników nie mniej utalentowanych od Zalewskiego.
Cóż, Nicola ma problem, selekcjoner Probierz ma problem, ba - tak naprawdę jako kibice reprezentacji Polski wszyscy mamy problem. Tylko pewnie nie do wszystkich jeszcze dotarło, jak dużego kalibru...
