Kilka dni temu grupka bandziorów zaatakowała w Bydgoszczy policjantkę. Funkcjonariuszka wracająca ze służby zwróciła bandytom uwagę na ich głośne i bezczelne zachowanie. W odwecie została pobita, obrzucona puszkami i oblana piwem. Właściwy dla miasta sąd sprawę rozpoznał i zdecydował, że nie warto zamykać sprawców w areszcie, bo równie dobrze mogą poczekać na rozprawę na wolności. W ubiegłym tygodniu w Piotrkowie Trybunalskim skład orzekający zdecydował, że maszynista prowadzący skład z Warszawy do Katowic najbliższe dwa tygodnie spędzi za kratami. Katastrofa kosztująca życie jednej osoby oraz rany osiemdziesięciu doczekała się więc błyskawicznie sądowej decyzji, zgodnie z którą mężczyzna prowadzący skład na wolności byłby zagrożeniem.
CZYTAJ TEŻ: Paradowska: Obywatele coraz bardziej partyjni
Dwie decyzje, dwa wyroki. By ich nie komentować, nie sięgam po przymiotniki. Ale pytania pozostają. Przede wszystkim te o elementarne poczucie równości wobec prawa.
Wyroków sądowych się nie komentuje. Co jednak począć, kiedy pytania o elementarne poczucie sprawiedliwości cisną się na usta?
Trudno nie pytać, co kierowało sędzią puszczającym wolno grupę łobuzów, których wina nie ulega wątpliwości. I nie sposób nie zapytać, dlaczego wsadza się do więziennej celi i rujnuje życie człowieka, którego wina, na tym etapie sprawy, jest mocno dyskusyjna. Chcę wierzyć, że środowisko sędziów zabierze w tej sprawie głos i albo rozwieje wątpliwości, albo da sygnał, że takich zdumiewających rozbieżności nie akceptuje. Nikt poza sędziami ani nie ma prawa, ani nie powinien tego robić. Co nie znaczy, że nie robi. Nie minęły dwadzieścia cztery godziny od decyzji o areszcie dla maszynisty, a nieoceniony w takich chwilach PiS ustami posła Hofmana dał upust oburzeniu surowym potraktowaniem maszynisty. W domyśle za aresztowaniem stał oczywiście premier.
CZYTAJ WIĘCEJ KOMENTARZY KAMILA DURCZOKA W SERWISIE POLSKATIMES.PL
Warto może przypomnieć posłom PiS, jak kierowana przez nich policja wyciągała z domu o szóstej rano podejrzanych o doprowadzenie do katastrofy hali w Katowicach. Ludzi, którzy ani się nie ukrywali, ani nie mataczyli. Na dodatek byli na każde wezwanie prokuratury. Wtedy to było twarde egzekwowanie prawa, teraz - karygodna polityka rządu. Warto by się było zdecydować, zwłaszcza że policja podlega rządowi, a sądy nie. A umiar w komentowaniu ich wyroków przydałby się, jak widać, naprawdę wszystkim.
Kamil Durczok