Z drugiej strony - tak, razi mnie zaangażowanie polityczne niektórych sędziów. Razi mnie na tyle, że zaczynam mieć wątpliwości co do ich bezstronności. Mam wrażenie, że niektórzy z liderów tego środowiskowego ruchu protestu stali się już politykami.
Najtrafniejszą ocenę tej sytuacji wokół sadownictwa, przeczytałem u Bartłomieja Radziejewskiego, dyrektora i założyciela „Nowej Konfederacji”. „Spór o sądownictwo pokazuje strukturalną niewydolność obojga plemion polskich. Wierchuszka sędziowska wraz z aliantami - całkowicie niereformowalna w samo zachwycie, przywiązaniu do dawnego systemu, instrumentalizacji prawa pod dyktando własnych interesów. PiS - próbujący naprawiać zegarek młotem pneumatycznym. W efekcie coś, co może bardziej niż jakakolwiek inna dziedzina powinno być reformowane w atmosferze spokojnego, racjonalnego i możliwie szerokiego namysłu, jest polem chaotycznej jatki z systemowymi skutkami. Politycy robią za sędziów, sędziowie za polityków, dziennikarze za ekspertów, eksperci za dziennikarzy itd. W niuansach wszyscy się już gubią, a propozycje racjonalnego kompromisu - nie mają szans się przebić. Pomieszanie pojęć do sześcianu, autorytet prawa sięga bruku, samo sądownictwo - robi się jeszcze mniej wydolne.”
Nic dodać, nic ująć.
Dziś jakakolwiek przemyślana, przedyskutowana, sensowna reforma sądownictwa staje się niemożliwa
Właśnie najbardziej przykre jest to, że sfera, która w Polsce potrzebuje ewidentnych zmian, sądownictwo, stało się polem naparzania się pałkami po głowach. Jedna strona tkwi w tym cytowanym już samo zachwycie, nie widzi żadnych problemów, a druga sięga po rozwiązania nie adekwatne, piętnujące, to są pomysły leczenia dżumy cholerą.
Jeśli PiS przegra wybory, to nie przez zmiany w sądach jakie próbuje przeprowadzić, zaś opozycja, która obronę niezależności sądów wypisała na swoich sztandarach również dzięki temu wyborów nie wygra. Zresztą jak nieudolna jest to obrona, pokazuje przegrane przez opozycję czwartkowe głosowanie, które mogło opóźnić prace nad ustawą.
Tymczasem, każdy kto miał styczność z polskimi sądami widzi te kolejki w sądach, a my dziennikarze zbyt często mamy okazję pisać o sprawach, które bynajmniej nie powodują wzrostu poczucia sprawiedliwości. Wniosek jest taki, że dziś jakakolwiek przemyślana, przedyskutowana, sensowna reforma sądownictwa staje się niemożliwa. Ba, każda kolejna władza, która kiedyś przyjdzie po PiS-ie będzie trzymać się z daleka od hasła „reforma sądownictwa”, bo to jest już temat przeklęty.
POLECAMY W SERWISIE POLSKATIMES.PL:
